Jesteś tutaj: Uzdrawianie na Odległość Zalecenia po uzdrawianiu

Dla osób po uzdrawianiu na odległość

Uruchomienie procesu uzdrawiania, czyli zmian funkcjonowania fizycznego i energetycznego organizmu, musi iść w parze z pozytywnym nastawieniem do tego procesu. Umysł, emocje, myślenie i psychikę należy tak ze sobą zestroić, by jednocześnie opowiedziały się za potrzebą wyjścia z niekorzystnej sytuacji biologicznej i egzystencjalnej. Nie może być cienia wątpliwości co do tego, że chory naprawdę chce być zdrowy, szczęśliwy i w życiu odnaleziony.

Każda negatywna myśl pociąga za sobą osłabienie procesów uzdrowieńczych, a wtedy natychmiast zostają wdrożone stany destrukcyjne, niweczące podejmowane wcześniej starania. Bóg stworzył nas w Prawie Wolnego Wyboru i nic nie jest w stanie tego zmienić. To, czego życzy sobie człowiek, jest natychmiast przez umysł w życie wprowadzane. Dlatego tak ważną rzeczą jest utrzymanie wewnętrznego stanu harmonii, który stwarza sprzyjające warunki do zaistnienia przemiany. Ogólnie proces uzdrawiania możemy ująć jako zespół wielu wspierających się czynników, które pospołu z uzdrowicielem uruchamia i utrzymuje także sam uzdrawiany.

Zadaniem uzdrowiciela duchowego jest oczyszczenie istoty ludzkiej i jej przestrzeni ze wszystkich niskich wibracji i ponowne uruchomienie procesów, według których miały pierwotnie funkcjonować cząstki ludzkiego, zbiorczego organizmu, w pierwszych pięciu wymiarach.

Na uzdrawianym spoczywa zaś obowiązek wytrwania w wierze, w skuteczność tej pracy i wspomożenia jej swoją podstawą. Mimo bólu i przeciwności losu, chory powinien wytrwać w przekonaniu, że wyzdrowieje i pójdzie przez życie z podniesioną głową.

Każda myśl ma być wypełniona nadzieją, wytrwałością i magią duchowej potęgi, jaka od zawsze w człowieku pobrzmiewa. Pozytywne nastawienie do zmian, nie tylko utrzyma wszystkie procesy, ale i będzie mogło je przyspieszyć. W ten sposób uzdrowiciel z uzdrawianym ze zdwojoną mocą, są w stanie eliminować spaczenie, jakim jest choroba i egzystencjalna zapaść.

Wzmocnij efekt działania. Poznaj tajemnice energetycznego świata. Obudź się zdrowy i szczęśliwy

Wysokie wibracje to klucz do zdrowia, szczęścia i długowieczności. Uzdrawianie powoduje bardzo silny wzrost wibracji, co pobudza procesy regeneracji DNA zarówno fizycznego, jak i energetycznego. Skutkuje to nie tylko zainicjowaniem lub wzmocnieniem już istniejących procesów regeneracyjnych ciała fizycznego, ale i powrót do równowagi i harmonii struktur energetycznych.

Wykreuj siebie zdrowego i szczęśliwego

Poprawne relacje ze światem i ludźmi - dlaczego są tak ważne?

Istnienie poprawnych relacji ze światem i ludźmi jest podstawą wychodzenia z depresji. Jeśli środowisko chorego się nie poprawia, jeśli nie wspiera go w utrzymaniu stanu radości, wtedy naturalną koleją rzeczy psychika podąża ku przeszłości, zaczynając odtwarzać stany energetyczne, jakie przenikały chorego podczas psychicznej i umysłowej zapaści. Wówczas wszystko powoli wraca do starego schematu i chory staje się znów tym, czym był, czyli jedną wielką rozpaczą i zagubieniem.

By w tych trudnych chwilach (po działaniach uzdrawiających) wesprzeć chorego w staraniach na rzecz utrzymania podrasowanego DNA, należy pomóc mu wejść w stan radości poprzez pełniejsze doświadczanie świata i ludzi. Wtedy jego „ruchome”, „płynne” DNA samo czerpie z otoczenia te fragmenty samego siebie, które wciąż wypadają i się gubią, nie potrafiąc utrzymać w zapisie nowej formuły zachowania, która nakazuje utrzymanie jak najaktywniejszych związków z otoczeniem. Gdy ten mechanizm zawodzi, udręczony człowiek na powrót zamyka się w pustce. Od zrozumienia tego mechanizmu zależy, czy wrócą u pacjenta wrogie mu stany energetyczne i czy on, czyli psychika, na powrót zespoi się z analitycznym umysłem, nasiąkniętym przecież niechcianą historią własną i niechcianą formą zachowań, czy też wytrwa on w nowym ustawieniu z otoczeniem, chcąc stykać się z innymi psychikami (ludźmi) lub pozostawać w stałym kontakcie z własną świadomością, która żyje wyłącznie przyszłością i która bardzo dba o utrzymanie harmonii z całością, w której nie ma miejsca na rozpacz, trwogę i zwątpienie. A taki właśnie scenariusz ma na uwadze każdy uzdrowiciel i psycholog.

W czasie wychodzenia z depresji niesamowicie pomocnym czynnikiem jest ułożenie choremu takiego harmonogramu dnia, by on sam nie miał wręcz czasu wyjść z atrakcyjnych i radosnych dla niego zajęć, by coraz bardziej, a nie mniej, interesowały go sprawy związane z ludźmi i z własną przyszłością. Historia z chorym psychicznie, a chorym z powodu osamotnienia człowiekiem jest dokładnie taka sama, mówi o izolacji, o oddzieleniu, jak i o nieudanych próbach pozyskania obcego DNA w celu ratowania własnych struktur energetycznych, a do takich należy przecież psychika i ciało egzystencjalne.

Po moich działaniach cała energetyczna przestrzeń jest czysta, a fizyczna podlega nowemu programowi naprawczemu. Jednak ta wyczyszczona, na nowo ustawiona przestrzeń,  jest także gotowa na przyjęcie poleceń od swojego prawowitego właściciela, który ma pierwszeństwo we wzbudzaniu w sobie określonych stanów, przez co może on w oczyszczonych ciałach utrzymać uruchomiony stan ciszy energetycznej, jak i zalać całość negatywną wibracją poprzez powrót do starych przyzwyczajeń.

Co to znaczy? Proszę sobie wyobrazić człowieka, który jest balonem wypełnionym wibracją własnych czynów: myśli i emocji. Najczęściej jest to balon szary, symbolizujący niewielką przewagę zła nad dobrem (w zapisach duszy). Gdyby teraz wypuścić z balonu szare zużyte powietrze, to powstała w nim cisza byłaby na skali duchowej odczytana jako "0". Nie byłoby przewagi złego nad dobrem i odwrotnie. Jeśli teraz ten człowiek umieści w tak oczyszczonym balonie jakieś nowe myśli i emocje, to od tej chwili to właśnie one, ten nowy wrzut, będą podstawą odczytu mówiącego o tym, że z własnej woli jest on zabarwiony złem i taka charakteryzuje go postawa, o ile balon wypełniły negatywy, lub że nasiąknął dobrem, o ile myśli będą należeć do czystych lub pozytywnych. Bardziej obrazowe byłoby przyrównanie naszego wywodu do wypełnionego białymi i czarnymi kamieniami mieszka, który nagle opróżniamy. Włożenie jednego białego kamienia do środka oznacza 100-procentową zawartość bieli, przynajmniej do chwili, gdy obok niego nie znajdzie się kamień czarny.

Powrót do przeszłości czy nowa lepsza przyszłość - nasz wybór

Do czego zmierzam. To, jaką formułę siebie tworzyliśmy przez wszystkie lata, to, jakie wykształciliśmy nawyki energetyczne, jest wzorcem, według którego będziemy zapisywać to, co nagle stało się energetycznie czyste, bo nie zapisane. Oznacza to, że człowiek może na powrót wejść w świat wewnętrznego mroku i nasycić nim ciało egzystencjalne, jak i skorzystać z okazji i zapisać się w ciszy i bieli, choćby wcześniej było się energetycznym negatywem. Nagle, po zdjęciu wszelkich energetycznych blokad, przymuszeń, ingerencji i obecności innych ludzi w naszym płaszczu energetycznym, możemy uformować nowy obraz duszy, dokładnie wedle własnego życzenia, a raczej podług naszych możliwości. Gdy więc po moim działaniu osoba poświęci nieco wysiłku na utrzymanie pozytywnego myślenia, to zmieni ona na trwałe nie tylko obraz samej siebie, ale i ścieżki losu, które potoczą się wedle jej woli. Jeśli jednak taka osoba dalej będzie żyć problemami, atawizmami i negatywami, przywoła ona z wolna to, przed czym chciałaby uciec, choćby źródło takich zaburzeń i zła już nie istniało. Każdy z nas ma bowiem w sobie zapisane wszystko to, czego doświadczył, i może to na okrętkę w sobie odtwarzać. Ma do tego prawo, bo to jego dziedzictwo.

Czy pamiętacie, jak w młodości ciągle wracaliśmy myślą do pierwszych pocałunków? Nie tylko grały w nas uczucia, gdy widzieliśmy oczyma wyobraźni usta ukochanej, ale i ciało żywo reagowało na tak miłe wspomnienie. Taki sam mechanizm działa w przypadku odgrzewania nieprzyjemnych sytuacji, które mogą się aktywizować nawet w 70% swej dawnej niszczycielskiej mocy. Proszę sobie teraz wyobrazić człowieka, który po skasowaniu opętań i nawiedzeń (opróżnienie woreczka z kamieniami), miast zapisywać ciało energetyczne i egzystencjalne pozytywnymi myślami, robi coś absurdalnie niestosownego i zaczyna na powrót wspominać to, co robił i co mu robiono, gdy był opętany, gdy mu było źle, gdy życie się waliło. Wówczas na własne życzenie odtwarza dawnego siebie i dawne destrukcyjne stany, przez co będzie mu się wydawało, że znów coś mu uciska grzbiet i wciska swoje myśli do jego głowy. Intruz już dawno zniknął (siła opętująca), został odprowadzony, nawiedzenie zostało zastąpione Jasną Płaszczyzną, ale wspominany czas będzie tak realny, że człowiek ten popadnie w autentyczne odrętwienie, potem ogarnie go strach, a na koniec zaleją go wrogie energie, które sam produkuje na podstawie zapisanych w sobie klisz pamięci. Dlatego po moich zabiegach najważniejszą sprawą pod słońcem jest zachowanie równowagi energetycznej. I jest to trudne, bo kto walił głową w kaloryfer przez dwadzieścia lat, pił lub bił, tego z przyzwyczajenia swędzi głowa w miejscu uderzenia, tego nęci zapach alkoholu, a ręka świerzbi na widok żony. Takim ludziom trudno z marszu wskoczyć w pozytywne myślenie i uwierzyć, że rak na wątrobie jednak zniknie. 

Pierwsze dni po zabiegu – recepta na szczęście: życie przyszłością

Pierwsze dni po zabiegu są najtrudniejsze, bo w pamięci żyje wszystko to, przed czym się uciekało. Niemal wszystko sobą przypomina to, co się stało, co się posypało i co dopiero będzie w trudzie naprawiane, a tu nagle - i to w stanie wątpliwości co do skuteczności czyjejś pomocy - trzeba jeszcze świadomie wytrwać w pozytywnym myśleniu, bo inaczej nie ugruntują się nowe zapisy w całości albo powrót do siebie będzie się przedłużać w nieskończoność. W przypadku chorób proces zdrowienia będzie stopniowo spowalniany, a nawet może być wstrzymany. W przypadku poszarpanej egzystencji nie będzie ruchu do przodu, wychodzenia z problemów, a tylko utrzymanie zapaści. Tłumaczy to bilans energetyczny na poziomie ruchu energii i wolna wola w pasmach duchowych. Nasączanie się negatywną wibracją może wyeliminować dobroczynne działanie uruchomionych procesów naprawczych we wszystkich ciałach człowieka: fizycznym, energetycznym i egzystencjalnym.

Istnieje jednak prosty sposób na uniknięcie pułapki odtwarzania niekorzystnych sytuacji, sposób na to, by przeczekać trudny czas, by spokojnie wypatrywać chwil, gdy egzorcyzmowani ludzie przestaną wieszać na sobie psy, gdy napięta sytuacja zelżeje, gdy ból w regenerowanym organie się zmniejszy. Należy zapomnieć o przeszłości i punkt skupienia uwagi przenieść do przyszłości. Należy utonąć w marzeniach o szczęśliwym jutrze, o zdrowiu, o udanej przyszłości, a nie odtwarzać w kółko tego, co nas niszczyło. Ale tonięcie w marzeniach nie jest równoznaczne z ich posiadaniem. Ja też mogę mieć auto w garażu, ale nim nie jeździć. Chodzi nam o konkretny stan, o wyraźnie tworzenie nowej rzeczywistości, o aktywne życie w marzeniach, gdzie robimy to, o co nam chodzi, a nie to, do czego zmuszają nas inni. Przenosimy z przeszłości obiekty do przyszłości, np. ludzi, sytuacje, miejsca, samych siebie i nadajemy im nową wartość, reżyserujemy tak, jak chcemy, by się faktycznie stało. W tej pozornie wyimaginowanej rzeczywistości żyjemy odzyskaną miłością, zdobywamy nową pracę, uzyskujemy kredyt na dom, naprawiamy podupadłe relacje i część wolnego czasu poświęcamy dla siebie. Z wolna obraz tego, co wypalamy w egzystencjalnej przestrzeni siłą własnych myśli (energetyczno-duchowy projektor-wypalarka), stanie się na tyle widoczny dla myśli pozostałych ludzi, że przyjmą go za swój, za swój wybór i dążenie. Ale nawet wtedy, gdy będziemy blisko sukcesu, nie wolno ani na chwilę zwątpić w sens i zamierzony efekt całego przedsięwzięcia. Jedna godzina czarnej rozpaczy wystarczy, by wszystko runęło jak domek z kart. Jak już się za coś weźmiemy, to nie ma zmiłuj się: idziemy jak taran dalej do przodu. Inaczej inny zawodnik może nas wyprzedzić w wyświetlaniu swojego filmu. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i być totalnie wytrwałym. Trzeba spokojnie wypatrywać chwil, które będą zapowiadać nasze zwycięstwo.

Technika cudu

Czy sądzicie, że ból w kolanie pojawia się od razu, od chwili powstania dysfunkcji? Najpierw kolano toczy choroba, a dopiero potem, jak zabraknie mazi w stawie, pojawia się ból. Dlaczego więc teraz oczekujecie cudu w jednej chwili, w jednej sekundzie? Przecież kolano zdrowieje, już się naprawia, choć wciąż boli jak wszyscy diabli. Na efekty trzeba jednak poczekać. To także proces. To samo dotyczy bliskich, których czyściliśmy w momencie, gdy znęcali się nad psem. Oni wciąż go nienawidzą, nawet jutro mogą go skrzywdzić, choć będą w tym już mniej zapalczywi. Ale może już pojutrze nadejdzie chwila, gdy przytulą go do piersi i przeproszą.

Moc duchowa jest inna niż ta dotychczas nam znana.

I ostatnia ważna rzecz. Po skasowaniu kodów w energetyce budzi się moc duchowa, która działa nieco inaczej, niż moc energetyczna. Tu nie ma napięcia, parcia i chaotycznego dążenia. Tu uniwersalnym językiem komunikacji jest obraz emitowany w przestrzeń na fali jedności z całością i w harmonii z nią. To on podpowiada, co moc ma zrobić, by nam było dobrze. Ale by tak się działo, trzeba się przewartościować, z odludka przemienić w osobę asertywną, a ze złego człowieka w "otwartość" wszystko szanującą. No, chyba że ktoś sądzi, że nasze Siły Wyższe będą go chronić przed złem, pozwalając mu jednocześnie krzywdzić innych. Czyli: wy mnie uzdrówcie, zmieńcie życie na lepsze, a ja jak nienawidziłem Kowalskiego, to dalej będę mu dobrze życzyć, może nawet chałupę mu spalę. Taka postawa to chyba nieporozumienie.

Raz w Częstochowie pojawiła się pewna rodzina, rozdarta, skłócona, nienawidząca życia, świata i innych ludzi. Energetyczne moczary. Wyczyściłem wszystko, wkodowałem programy uzdrawiające i odesłałem do mojej strony internetowej, by wzięli się solidnie do pracy nad sobą, by raz na zawsze zapomnieli o przeszłości i starych nawykach. Jednak przyzwyczajenia były silniejsze. W ogóle nie zamierzali się zmienić, na dodatek oczekiwali, że pchnę ich życie na nowe tory, grzebiąc pod nimi ich przeciwników. Oni przyszli po ułatwienie w mordowaniu innych myślą, słowem i czynem. Chcieli mnie użyć do promowania zła. Nic dziwnego, że wrócili po miesiącu z pretensjami, że niewiele się zmieniło. Znów wszystko poustawiałem i wytłumaczyłem w szczegółach, o co chodzi, że muszą diametralnie zmienić sposób myślenia i kategorycznie pamiętać o pracy nad swoim człowieczeństwem. Nie pomogło, przyszli znów i wszczęli awanturę. Zwróciłem pieniądze i poradziłem, by nikogo więcej nie naciągali na swoje opowiastki, bo nie zrezygnują z prostego i wygodnego egoizmu oraz wykorzystywania wszystkich i wszystkiego. I właśnie przed chwilą, jakby na potrzeby lepszego zrozumienia tego tekstu, jedna z tych osób zadzwoniła, rzekomo z reklamacją, mówiąc że czyszczenie sprzed roku się nie udało, bo oni znów cierpią i nic im nie wychodzi. Jawna bezczelność, zagubienie czy odkryte w swej perfidii znieprawienie? Sądzę, że wszystko po trochu. Przypomniałem dzwoniącej tylko, że zwróciłem im pieniądze, zabierając to, co zrobiłem, bo tego zażądała wówczas Góra. Sarkazm i trzaśnięcie słuchawką stanowiło całą odpowiedź na moje słowa... Proszę mieć na uwadze historię tej rodziny, nim zlekceważycie Państwo obowiązek pracy nad sobą, przypomnienia sobie kim tak naprawdę jest człowiek i ile z tego człowieczeństwa zostało zagubione. A gdy dodamy do tego podpowiedź tyczącą się unikania negatywnych wspomnień, tworzenia nowej rzeczywistości w przyszłości i trwania w wyższych wibracjach przez uruchomienie stanu radości lub kochania, wtedy będziecie wiedzieć wszystko, co jest potrzebne, by całkowicie dojść do siebie, by zmienić swoje życie i nigdy tego nie stracić.

Nowa formuła siebie - jak to osiągnąć? Bardzo ważne wskazówki

Nie wolno z przyzwyczajenia wyświetlać na ekranie myśli starych dziejów, świata wypełnionego problemami i troskami, w którym potem grzebie się jak w śmietniku, chcąc znaleźć jakiś marny owoc (niby odkryć sposób, jak coś zmienić). W takich chwilach działa tylko mózg fizyczny, tylko logika i umysł analityczny. Ciągłe zamartwianie się, rozdzieranie szat i rozdrapywanie ran niczego tu nie zmieni, a jeśli i zmieni, to będzie to nieporównywalnie mniej korzystne, niż rozwiązanie przygotowane przez moc duchową. Co zrobi moc duchowa, gdy ujrzy taki obraz na ekranie myśli? Wcieli w życie to, o co nam chodzi, a co zawarte jest w obrazach tworzonych przez umysł. Utrzyma po to, by było nam dobrze, by to, co pragniemy (no bo o tym myślimy) - zaistniało. Moc nie rozumie intencji, moc odbiera przekaz na zasadzie kina niemego: obrazem. Za nic ma to, że w ciągłej analizie przeszłości szukamy ratunku, jakiegoś przeoczonego elementu, którego odnalezienie pozwoli nam lepiej pokierować losem. Ona spokojnie siedzi sobie na księżycu i obserwuje nasze myśli, które są dla niej podrzuconym do zatwierdzenia scenariuszem. Obojętne, co ów scenariusz będzie zawierał, szczęście i cuda czy nieszczęścia i koszmary, byle był dostatecznie długo wypalany w energetycznej przestrzeni, by zdążyła ona ustawić tak ludzkie relacje, aby tworzone sytuacje w fizycznej rzeczywistości były dokładnie tymi, o które nam chodzi.

Dlatego każda osoba po konsultacjach musi wykształcić nową formułę siebie, w której umieszczenie punktu skupienia uwagi w przyszłości i dbanie o radość jest głównym zadaniem w ratowaniu siebie i własnej przyszłości. To czym zaczniemy żyć w świecie wyobraźni, powoli stanie się rzeczywistością. Ale by niskie wibracje przeszłości nie chwyciły nas w swoje szpony na powrót, musimy jeszcze dodatkowo nauczyć się dbać o radość albo utrzymywać permanentny stan pokochania. O ile pokochanie siebie i drugiego człowieka wymaga określonych działań mistycznych (pracy nad sobą), o tyle dbanie o radość jest dość proste i nikomu nie trzeba tłumaczyć, czym ono jest, byle było się wytrwałym w swym postanowieniu. Każde wejście w radość uruchamia wysokie pasma wibracyjne, dzięki czemu kontrolę nad myśleniem przejmuje świadomość, a ponieważ świadomość należy do ducha, jest ona znacznie lepiej zorientowana w całości wszechrzeczy, niż należący do duszy umysł. Obserwując świat z wysoka, znacznie lepiej zorientujemy się w grze sił energetycznych, niż siedząc w toalecie i pogrążając się w rozpaczy. Myśli podsuwane przez świadomość są trafniejsze, a intuicja duchowa znacznie bardziej twórcza i przebojowa od emocjonalnej.

Radość winna się stać trwałym stanem uniesienia, taką wizytówką naszych możliwości. I nie ma tu znaczenia, czy doświadczać jej będziemy w świecie realnym, czy jedynie w wyobraźni, bo mówimy o wibracji, a nie o materii, a ta jest doświadczeniem takim samym przy otwartych, jak i przy zamkniętych oczach. By uruchomić w sobie stan radości, nie trzeba koniecznie włączać telewizora czy uczestniczyć w towarzyskim spotkaniu. To samo można osiągnąć, wyobrażając sobie, że zdobywamy lodowiec lub że spotykamy się z kochanym człowiekiem gdzieś na Majorce. Duchowe uniesienie i emocje są dokładnie takie same. A gdy już radość na dobre zagości w naszym sercu, świadomość nie odpuści i nie odda już przewodnictwa umysłowi, który programują sny i emocje innych ludzi. Sny i emocje innych ludzi nie mają wpływu na świadomość, ona jest poza ich zasięgiem.

Cały świat emocji, stanów i informacji zapisywany jest w pasmach energetycznych w sposób typowy dla zapisu obrazu na taśmie magnetowidowej. Przeciętny człowiek zapisuje takie doświadczenia z reguły na trzech poziomach wibracji. To, co najgorsze, co najboleśniejsze, co obarczone strachem i niemocą, co ma wykwity depresji i podporządkowania innym, zapisywane jest na taśmie twardej, nisko wibracyjnej, bo tylko taka jest w stanie unieść tak ciężkie moduły (wydarzenia) energetyczne. Na taśmie średnio wibracyjnej umieszczane są stany o względnie akceptowalnej psychicznej i egzystencjalnej wydolności, a na wysoko wibracyjnej to, co bez wahania nazwiemy naszym małym sukcesem: zawodowym, osobistym czy duchowym. Od naszej rozwagi zależy, którą z tych taśm będziemy uruchamiać w umyśle z własnego wyboru, bo przecież możemy wspominać wszystko i wszystko, czym żyliśmy, w kółko odtwarzać, a którą będziemy zmuszeni puścić w ruch, gdy obce energie wejdą w nasze ciało energetyczne, obniżając czy też podwyższając wibracje. Gdy uruchomione zostaną w nas niskie wibracje, będziemy w stanie odtwarzać jedynie kasety nagrane w nisko wibracyjnych polach, a nasza postawa wobec świata ulegnie zmianie na niekorzyść. Wróci stres, niechęć do życia, brak zdecydowania, jak i złe cechy aktywnie wyrażane w kontaktach z otoczeniem. Słabości ożyją i upadniemy jako człowiek, staniemy się tacy sami, jakimi byliśmy, gdy nic nam nie wychodziło. Wróci nieudacznik, agresor, wróci to, co było zepchnięte w niepamięć, od czego się odzwyczailiśmy, co uznaliśmy za niechciane. I choć tę postawę kształtowały wydarzenia z przeszłości, to - obudzona - zacznie po staremu kształtować nową rzeczywistość, rzeczywistość, nad którą coraz wyraźniej będziemy tracić kontrolę.

Ale wystarczy przypomnieć sobie o obowiązku trwania w radości, by i w dwa dni tak podnieść w sobie poziom wibracji, by ożyły zapisy na wysoko wibracyjnej taśmie numer trzy, zawierającej nie tylko zwycięskie sceny wyjęte z życia, ale i postawę, która do tych zwycięstw doprowadziła. A jeśli żyjący w cierpieniu i upodleniu człowiek nie zdążył jeszcze nagrać własnej taśmy szczęścia, to może to z powodzeniem zrobić korzystając z wyobraźni, gdzie pod okiem Opiekuna będzie przeżywał stany i tworzył okoliczności (sceny), które utrwalą jego nowy wizerunek, wizerunek radzącego sobie z życiem człowieka. Potem to, jakim się stał w pozornie iluzyjnym świecie, przeleje w świat widzialny. Bo czyż odwaga i odczucie jedności z człowiekiem jest formą materialną czy też stanem energetyczno-duchowym, który po prostu istnieje, o ile został wypracowany?

Modlitwy i przekazy jako instrukcja obsługi nowego życia

By lepiej poznać to zagadnienie, proszę odsłuchać prowadzone przez naszych Braci z miasta Oriin modlitwy z Alei Zwycięstw bądź modlitwy warsztatowe z wigilii i sylwestra 2012 roku. Dość dobrze zostały tam wyłożone zasady budowania swojego nowego wizerunku i siły egzystencjalnej. Ja wspominam o tym tylko dlatego, by ludzie zrozumieli w końcu, że po działaniach czyszczących bądź uzdrawiających nie wolno im pod żadnym pozorem włączać nisko wibracyjnej taśmy numer jeden, bo może to doprowadzić do powrotu stanów i sytuacji, przed którymi starają się uciec. Potem co niektórzy dziwią się, że znów opanowuje ich zwątpienie, że znów psują się relacje z najbliższymi, że znów coś stuka w chałupie, a kolano zaczyna pobolewać. Każdego ostrzegam, by nie wywoływał wilka z lasu, by raz na zawsze zapomniał o przeszłości i zaczął żyć przyszłością, w przeciwnym razie zaprzepaści część tego, co uruchamiam, a pewne rzeczy mogą po prostu nie wyjść. No, skoro uzdrawiam wątrobę Kowalskiego, a on minutę potem zalewa ją denaturatem, to jak tu pogodzić oczekiwania i zdrowy rozsądek z ignorancją i przyzwyczajeniem? Do kogo mieć wtedy pretensje, że wszystko zaczyna wyglądać nie tak, jak zapowiadałem?

By przybliżyć temat, pozwolę sobie na przytoczenie kilku przekazów:

"Choroby są stanami wewnętrznej katalepsji, przez co świadomość komórkowa zamiera, tracąc z wolna wpływ na utrzymanie poprawnego wzorca komórki. Komórka podlega wówczas coraz silniejszym pływom biologicznym sąsiednich pól, które zaczynają się nią żywić, widząc w tym szansę na swój wzrost czy przetrwanie. Komórki są niczym rośliny w ogródku, które w dążeniu do zwiększenia w sobie energii życia, dostępu do światła, stosują różne metody w walce z konkurencją. Są też grupy komórek współpracujące z sobą, niekoniecznie tworzące jednorodne organy, które odczuwają na poziomie swojej świadomości nieodpartą i niczym nie uzasadnioną potrzebę współpracy. Gdy jedna ze stron takiego symbiotycznego układu pada lub się chwieje, zaburza to pracę całej koalicji komórek.

Mówimy o tym dlatego, byście zrozumieli, jak niewiele potrzeba, by z braku dostępu do słońca czy świetlnych wibracji padły nie tylko pojedyncze komórki czy systemy, ale i całe organy. Przypominamy, że zależne jest to od 5 czynników:

- od światła (wibracji) w człowieku,

- od światła (wibracji) w polach, które oddziaływają na człowieka,

- od siły błon komórkowych absorbujących światło,

- od umiejętności wchłaniania tego światła przez jądro komórki oraz

- od DNA, programu, który zawiera w sobie całą procedurę absorpcji światła, w czym kluczową rolę odgrywa umiejętność otwierania się na światło wewnętrzne samego jądra komórki, dzięki czemu Duch Święty jest w stanie ją rozświetlić.

Sprawdzajcie te parametry, a pojmiecie, ile potraficie zdziałać przy uzdrawianiu. Sama usilna biomechaniczna odbudowa komórki jest już w sobie cudem, mechaniczną regeneracją, ale nie tylko ona decyduje o sprawności komórki w przyswajaniu duchowego światła, podstawy wszelkiego życia.

Oczywiście dostarczanie do komórki substancji, których jest pozbawiona, automatycznie podnosi jej biologiczną sprawność, ale owa absorpcja może nie wystarczyć do ponownego uruchomienia w niej zatraconej umiejętności wytwarzania owych substancji. Wówczas stan jej upadku pogłębia się.

Wszystko to, o czym mówimy, jest zależne od wibracji, w których komórka pozostaje, przez co znajduje się w niej mniej lub więcej światła, tworzącego przecież energię komórkową. Przy czym należy pamiętać, że każda komórka, jak i człowiek, ma swój indywidualny kod fizyczny, energetyczny i duchowy. Kopia jego znajduje się w Macierzy, ale z powodu rozbicia Zapisów jest ona zdegenerowana. Niszczą ją nasze niecne czyny z poprzednich żywotów.

Patologiczna zmiana komórki czy organu jest często spowodowana przez choroby, które są czymś w rodzaju programu, który sam tworzy warunki fizyczne i energetyczne powodujące upadek komórki. Choroba sama ściąga agresora, jak i tworzy całe tło doprowadzające do fizycznego i energetycznego upadku komórki poprzez zamknięcie jej w niskich wibracjach. To ona sprowadzi wirusy, bakterie czy energetyczne pasożyty, to ona wypaczy DNA, to ona doprowadzi do stworzenia wrogiego środowiska energetycznego czy stworzy sytuację, w której zezłoszczony Kowalski przebije naszą rękę nożem.

Komórka działa jak palenisko o zaprogramowanym spalaniu, do którego należy dostarczać paliwo o określonej wartości kalorycznej. Tak zmniejszenie, jak i zwiększenie ilości paliwa powoduje uszkodzenie paleniska bądź jego niepoprawne działanie, co z kolei rzutuje na wibrację sąsiednich komórek. Tak niska wartość wibracji, jak i jej zwiększenie powoduje oziębienie bądź rozgrzanie komórki, upośledzając jej funkcje, co z wolna czyni ją niebezpieczną dla sąsiednich sfer, posiadających podobną wibrację.

Choroby są stałym programem tego świata. Część z nich pochodzi stąd, ze znanych wam fizycznych przestrzeni, część promieniuje z innych poziomów, nawet spoza Miasta Rzeczywistości, a niektóre są implantami w DNA, co na masową skalę zaczął wprowadzać współczesny człowiek, wykorzystując do tego medycynę i farmację.

Część chorób przenoszą sami ludzie, zarażając nimi innych, część potrafi się sama replikować, a część tworzy wokół jądra choroby nowy wzór, powstały ze złożenia fragmentów oderwanych a pasujących do siebie fragmentów innych chorób-programów. Choroby są niebezpieczne. To samoodtwarzające się i samorozwijające się programy, których zadaniem jest wyłącznie rozwibrowywanie lub zlepianie energii w komórkach, co upośledza ich sprawne działanie, a także zamyka możliwość samoregeneracji przez odcięcie od wewnętrznego światła.

Jezus uruchamiał to światło na stałe, oddając człowieka (komórkę) pod opiekę Ducha Świętego, oraz zmieniał kody w komórce na dopasowane do energetycznego środowiska człowieka, dzięki czemu zmienne pola wibracyjne nie zniekształcały pól programowych w komórce. Wy możecie synchronizować programy regeneracyjne komórki tak, by niskie i zawyżone wibracje zewnętrzne mogły się stać jej nową stałą zasilenia. Wystarczy oddać je Ojcu lub Bogu i bez oceny uzdrawianego (bezwarunkowość) człowieka prosić o jego fizyczne i duchowe odrodzenie, przez co duch zacznie pełniej funkcjonować w niższych płaszczyznach istoty ludzkiej. Wielu z takich dotkniętych Duchem Świętym ludzi, pomnych przykrych doświadczeń, zechce wówczas zmienić się na dobre.

Pamiętajcie więc, by nie tylko usprawniać komórkę, udrażniając jej wejścia w światło duchowe, ale i by kasować programy, projektory siejące choroby, które są główną przyczyną upadku komórki, a w efekcie degeneracji biologicznej i energetycznej ludzkiej istoty."

Modlitwa rano i wieczorem

Powyższy przekaz jest o tyle istotny, że podkreśla nie tylko obowiązek pozostawania w świetle, o czym nauczał sam Jezus, ale mówi także o komórce ciała fizycznego jako o oddzielnej istocie, która podobnie jak my, jest obdarzona duszą, inteligencją, energią psychiczną i siłami witalnymi. Nie ma się więc co dziwić, że tonący w morzu niskich wibracji ludzie, chorują nie tylko duchowo, ale i fizycznie. Wyjściem z tej podbramkowej sytuacji jest modlitwa rano i wieczorem, w której mamy obowiązek wypełnić światłem nie tylko siebie, ale i wszystkie komórki fizycznego ciała. Gdy dzieje się inaczej, gdy człowiek nadal utrzymuje w sobie nienawiść do świata i ludzi, wytwarza w sobie zabójczą falę śmierci, która ucisza moc ciała i jego organów, a zarazem ogranicza ruch na ścieżkach losu w ciele egzystencjalnym.

Idźmy dalej:

"Regeneracja fizjologiczna i biomechaniczna jest procesem odradzania się istoty ludzkiej na podstawowych poziomach. Bez tego, bez wprowadzenia się w uświęcony stan na 2-3 poziomach, zwanych zejściową podstawą, nie jest możliwe zstąpienie ducha w niższe swoje powłoki, choćby człowiek osiągnął taki stan integracji wewnętrznej, który pozwalałby mu funkcjonować w swoim własnym kanale informacyjnym, który zwiecie trzonem duchowym. Tu, w trzonie duchowym, informacja jest ciałem, przeto czerpanie ze skarbnicy boskiej wiedzy wiąże się z przemianą nawet wtedy, gdy nie uzasadniają tego duchowe i energetyczne parametry. Dlatego wielu z was popełnia błędy odnośnie oceny siebie i własnych możliwości, sądząc, że pewne - wynikające z informacji, np. z przekazywanego obrazu czy słowa - parametry, pewne odczytywane stany i uwarunkowania są stałe, wykute w trakcie pracy nad sobą. Te rozbieżności łatwo uchwycić na skali równowagi energetycznej, która jest probierzem tak dla doskonałości ciała, jak i duszy. Tu już jednopunktowa chwiejność oznacza labilność i brak trwałej, zwartej podstawy energetycznej. Nie można bowiem popadać w skrajność energetyczną i egzystencjalną, gdy te obszary zostały umocnione bólem wewnętrznej przemiany. Lecz gdy owe wartości tworzy ciało informacyjne. Człowiek raz po raz wpada w obszar siebie dawnego, jak i w tego, które obraz potrafi już uchwycić. Historię budowania siebie poprzez sceny już znacie, a jej dni chwały odnajdziecie na Alei Zwycięstw.

Dziś chcemy wam odsłonić nowy jej fragment. Gdy mówimy o DNA, ciele fizycznym i energetycznym, to mówimy o waszej podstawie, a nie o was samych, choć większość ludzi funkcjonuje właśnie w tym wewnętrznym obszarze nieustannych prób i wyborów. Dlatego, zmieniając im zapis podstawy, można ich gruntownie przebudować, a nawet sobie podporządkować (lub obdarzyć wolnością). W rzeczywistości umiejętne zestawienie trzech części podstawy umożliwia zestrojenie jej z całością istoty ludzkiej i z całością Przestrzeni. Wpływu na DNA zwyczajny człowiek nie ma (w tym pojęciu, że go nie niszczy, tylko odbudowuje), gdyż owo zawiera się w Macierzy, do której dostęp ma Duch Ludzki i Bóg. Dlatego zmiany w DNA wprowadzają potężniejsze od was siły, pozwalając istocie ludzkiej na pełniejszą integrację i transformację.

Przebudowa ciała energetycznego (duszy) całkowicie leży w zakresie waszych możliwości i całokształt tej wiedzy i technik poprzez Zbyszka już wam przekazaliśmy. Dziś podpowiemy wam, jak podnieść parametry ciała fizycznego, które w tej chwili jest przez was traktowane po macoszemu, choć to od niego w równym stopniu co od doskonałości duszy zależy trwałe obudzenie się w pasmach duchowych.

By być zdrowym i sprawnym, wcale nie trzeba stosować kosztownych i bolesnych metod inwazyjnych. Wystarczy utrzymanie wewnętrznej harmonii poprzez przestrzeganie pewnych zasad. Problem zaczyna się wtedy, gdy rozregulowane części organizmu wstępują w konflikt z sobą, zaczynając się wzajemnie niszczyć. Tu nie tylko ludzki wymiar niedoskonałej duszy potrafi uderzyć w energetykę własną i innych ludzi, ale nawet w organy biologiczne własne i innych ludzi. Ale i tę historię znacie i możecie ją ujrzeć podczas odczytywania historii człowieka w paśmie jego życiowych osiągnięć czy porażek, relacji z innymi, jak i podczas analizy jego chorób.''

Najskuteczniejszy lek – rozświetlanie

Dziś zajmiemy się doskonałością ciała fizycznego, podstawy waszej fizycznej siły i zdrowia. Istnieje prosty sposób oczyszczenia i uzdrowienia waszego ciała, o ile założony reżim w czasie jego odradzania dorówna wysiłkom, jakie towarzyszą inwazyjnym metodom uzdrawiania. Wielu z was już dzisiaj byłoby zdrowymi, gdyby utrzymało w sobie stan charakterystyczny dla wysiłku wkładanego w odzyskanie zdrowia podczas głodówek, diet czy przestrzegania zaleceń medycyny konwencjonalnej. Samozaparcie, aktywna wola, konsekwencja i poprawność zachowania są właśnie tymi zbawiennymi elementami, które was ratują, a nie lekarstwa czy zioła, którymi się wypełniacie. Nie mówimy, że są zbędne i nic nie warte, znamy ich dobroczynny charakter, ale w tym momencie zwracamy uwagę na bagatelizowany przez was czynnik waszego uporu, postawy, poprawnego zaangażowania, który musimy wyizolować i przenieść do metody, która jest równie skuteczna, jak inne terapie, ale znacznie bardziej wygodna i gruntowniejsza. Mówimy o terapii światłem, terapii, w której ładunek światła jest świadomie wprowadzany do organizmy i świadomie po wprowadzeniu utrzymywany, a nie usuwany.

Czy zauważyliście, jak funkcjonujecie, jak się zachowujecie podczas głodówki czy innych terapii oczyszczających organizm? Z jaką pieczołowitością przestrzegacie zasad, w które wierzycie, którym zaufaliście? Dbacie o właściwe spożywanie umiejętnie zestawionych posiłków lub ich wstrzymanie, utrzymujecie stały stan czystości organizmu, śledząc i odczuwając skutki regeneracyjnego procesu. Ani chwili nie wątpicie w skuteczność, w moc całego przedsięwzięcia. Staracie się też zachować neutralność wobec świata, unikając wszelkich spięć energetycznych. Gdy owe stany osiągniecie podczas leczenia światłem, uzyskacie podobne efekty fizjologiczne i energetyczne. Pozwalając światłu regenerować cały organizm, nie możecie ani chwili zapominać o jego zbawiennym działaniu ani też niszczyć go poprzez destrukcyjne stany energetyczne (niewłaściwe myślenie i emocje). Gdy to się wam uda, odnajdziecie też utracona moc energetyczną, która wespół z duchową znacznie podniesie wasze zdolności uzdrawiające. Pamiętajcie też przy tym, by w czasie regeneracji nie wprowadzać do organizmu żadnych trucizn, by zachowywać się tak, jak podczas leczenia ziołami, kiedy to do głowy wam nie przyjdzie, by proces detoksykacji zakłócać zaśmiecaniem ciała truciznami.

Tymczasem wielu z was udaje ledwie, że się odradza w komorze regeneracyjnej, gdy tymczasem - w trakcie samonaprawy - je po staremu i po staremu złości się na świat i siebie. Od teraz, gdy zaczniecie regenerację, będziecie czynić to konsekwentnie dwa razy dziennie, jedząc to, co podpowie wam ciało, a w czym upewni was odczyt, nadto przepromieniowując wszystko, co spożywacie, a więc co wprowadzacie do fizycznej świątyni, i zachowując stan wyciszenia energetycznego, by destabilizacją energetyczną nie rujnować tego, co światło zdążyło zrekonstruować. Innymi słowy musicie zachować stan pełnej harmonii energetycznej (skala numer 3).

Pełna harmonia energetyczna (ph) wynosi dla ciała - 8, a dla organu maksymalnie 5,6.

- 5,6 - ph wychodzące (w światło, jednoczące z nim procesy życia),

- 4,8 - ph zbawienne, bo utrzymuje z dala od chorób, choć istniejących nie potrafi zwalczyć,

- 4,6 - ph umowne, nie wiadomo, czy jest lepiej czy gorzej,

- 4,2 - ph neutralizujące "materiały łatwopalne", radzi sobie z większością toksyn fizycznych i energetycznych, ale słabych,

- 3,8 - zatruwanie ciała,

- 3,4 - zatrucie stałe,

- 3,3 - stała choroba,

- 3,2-2,4 - degeneracja,

- 2,4-1,8 - stałe niszczenie komórki i organu,

- poniżej 1,8 ph - śmierć komórki i organu."

"Do tego proszę dodać wspomagający zdrowienie czynnik biomechaniczny, dzięki czemu osiągniecie odpowiedni stan wewnętrznej sprężystości, który dla przetrwania komórki  i organu jest tak samo ważny, jak siła fizyczna w walce na bokserskim ringu:

- 100-90% - sprężystość nieistniejąca, bowiem komórka i organ same nią są,

- 90-80% - odczucie wewnętrznej mocy, komórka nie poddaje się nawet zwątpieniu człowieka w wyzdrowienie (ma związek z siła psychiczną),

- 80-67% - sprężystość umowna, jeszcze wszystko jakoś poprawnie działa, ale przy chorobie to za mało na sukces,

- 67-54-51% - sprężystość upadająca, choć od poziomu 54% można ja jeszcze siłą woli dźwignąć,

- 51-42% - przepuklina, tworzenie wklęsłości, przez co stan sprężystości, a raczej jej brak, już destrukcyjnie wpływa na komórkę,

- 42-28% - ocean czarnej smoły, wszystko się zlepia i tonie,

- poniżej 28% - śmierć, zapaść, rezygnacja.

Więc ćwicz, a odzyskasz sprężystość, która wydatnie pomoże ci w przywróceniu lub utrzymaniu zdrowia."

"Gdy systematycznie niszczycie ciało truciznami, a powłokę energetyczną niekorzystnymi wibracjami, powstaje w ciele fizycznym stały stan napięcia, fizyczna obawa, typowa zapaść, typowy stan chorobowy. Może on osiągnąć takie rozmiary, jak trzęsące się ręce u alkoholika lub niekontrolowane ruchy i podrygi u osób narkotyzujących się. Owo fizjologiczne roztrzęsienie było dotychczas traktowane jako efekt zachwianej równowagi psychicznej, co lekarze nazwali głodem narkotycznym lub stresem, podejrzewając, iż główną tego przyczyną jest niemożliwość wejścia w upragniony stan nowego odczuwania całości. Dlatego wiele terapii, które stosowano w walce z nałogiem, było nieskutecznych. Prawdziwa przyczyna tkwi w lęku ciała fizycznego, które boi się ponownego ataku, ponownie dramatycznie obniżanego poziomu harmonii, co prowadzi do utraty kontroli ciała nad sobą samym. Stan jest porównywalny do stopnia lęku, jaki ogarnia człowieka na widok znanego od lat dręczyciela. Łatwo temu przeciwdziałać, pozwalając ciału wyregulować całą fizjologię, przez co lęk przestaje przenikać wyższe poziomu istoty ludzkiej. Wystarczy złożyć ciału przyrzeczenie o nieagresji, o zaprzestaniu jego dręczenia. Gdy ciało odczuje autentyczny udział woli w waszym postanowieniu, gdy wasze postanowienie stanie się faktem, ciało przestanie uruchamiać reakcje obronne (ręce przestaną się trząść a stany chorobowe ustąpią) i wszystkie swoje wysiłki skieruje na rekonstruowanie własnych systemów obronnych i komórek.

Wystarczy więc przestać się narkotyzować, np. spożywać w nadmiarze alkohol, jeść cukier i inne trucizny oraz wchodzić w konflikty sytuacyjne i się złościć, by przekonane o waszej dobrawoli ciało zregenerowało się w blasku wewnętrznego słońca, które samo rozświetli to, co w nim pociemniało. Mimo to warto je wesprzeć w tych wysiłkach leczeniem światłem i uspokajającą modlitwą, stanem zewnętrznego wyciszenia siebie (wy jesteście dla ciała zamieszkującym je zewnętrzem), oraz dostarczyć niezbędne mu substancje i energie, a ustąpią choroby, wróci dobre samopoczucie i egzystencjalna rzeczywistość na dobre nabierze rumieńców."

Powyższe przekazy są wyjątkowo wymowne. Tłumaczyć ich specjalnie nie trzeba, ale parę słów wyjaśnienia będzie jak najbardziej na miejscu. Proszę zauważyć, że osoby korzystające z mojego uzdrawiania, traktujące mnie najczęściej jako ostatnią deskę ratunku (bo i umierających jest co niemiara), są bardzo, ale to bardzo wrażliwe na punkcie efektów moich zabiegów. Przy tym większość z nich przemilcza drobny fakt, że medycyna w ich przypadku poniosła niemal całkowitą klęskę. Nie wspominają one o latach spędzonych na leczeniu, o fortunie wydanej na leki i o cierpieniu, jakie im towarzyszyło przez wszystkie lata choroby. To wszystko jest dla nich zrozumiałe i w pełni akceptowane, nawet to, że dwudziestu lekarzy rozłożyło w końcu bezradnie ręce. Ja w ich oczach nie mam do tego prawa, a gdy coś wyjdzie nie tak, jak wyjść miało, to mnie i tylko mnie obarczają odpowiedzialnością za całe swoje chorobowe udręczenie.

To ich zachowanie idzie jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale nie to, że po moich działaniach niemal żadna z tych utyskujących osób nie wspiera uruchomionego przeze mnie procesu zdrowienia. W przypadku medycyny ochoczo zajmowali łóżka szpitalne, i to na długie miesiące, słuchali tego, co jeść, jak chodzić, jakie leki zażywać i ile wkładać ordynatorowi do drugiej kieszeni, słowem robili, co mogli, by aktywnie uczestniczyć w procesie leczenia, by ów wspierać całym sercem i duszą. I choć najczęściej, bo takie przypadki do mnie przychodzą, medycyna się wyłożyła, nie mają do niej pretensji za niepowodzenie.

Taka sama postawa musi cechować osoby poddane uzdrawianiu duchowemu. Należy zrozumieć, że mogę kogoś zawieść, że mogę nie podołać wyzwaniu nawet tam, gdzie zwyczajowo jestem mocny. Należy też być rozsądnym i włożyć w zdrowienie także nieco wysiłku ze swojej strony. By efekt był pełny, choć czasem walczy się tylko o zastopowanie choroby, uzdrawiany sam powinien dbać o utrzymanie uruchomionych w nim procesów. Obowiązkowo należy wycofać się z myślenia o chorobie, a skupić na wizji idealnie sprawnego organu czy ciała. Trzeba zapomnieć o starciach z ludźmi, o stresie, o żywieniu nienawiści do świata, w przeciwnym razie uzdrawiająca energia dość szybko się wyczerpie i trzeba będzie ją odnawiać. A jest ona niczym lekarstwo w medycynie. Trzeba o nią dbać i samemu ją uzupełniać w czasie medytacji-modlitwy, gdy zatapiając się w ciszy, wypełniamy całe ciało, każdą komórkę światłem, tym duchowym balsamem, który mocą swego serca potrafimy ściągnąć z wyżyn.

Rozświetlanie a sprężystość komórek - gimnastyka i program chudnięcia

Kolejną ważną rzeczą, jaką prócz zachowania harmonii i rozświetlania ciała winien robić każdy uzdrawiany, jest wymóg utrzymania sprężystości w komórkach, co uzyskujemy podczas prostej gimnastyki, kiedy to pozwalamy ciału podpowiadać, jak mamy rozciągać stawy i mięśnie, dosłownie: jak się wyginać. Taka gimnastyka jest podobna do ćwiczeń tai-chi i już ordynowanie jej przez dwadzieścia minut dziennie znacznie podnosi efekty zdrowienia. Utrzymanie właściwego poziomu rozświetlenia i sprężystości w komórkach pozwala umieszczonym przeze mnie programom dotrzeć wszędzie tam, gdzie zachodzi taka konieczność. Nawet program chudnięcia działa bez przeszkód, gdy otyłe i schorowane osoby konsekwentnie, bez dziur w grafiku, uprawiają gimnastykę "sprężystości" i wypełniają się światłem. U osób, które  są w tym wytrwałe, odnotowuję znacznie wyższy poziom wyzdrowień i podleczeń, niż u negatywnych w swych wibracjach, czekających na cud leni.

Podobne kryteria, podobne wymogi dotyczą osób, które tkwiły w egzystencjalnej i psychicznej zapaści. Nie wolno im wracać myślami do przeszłości, bo bezpowrotnie zmarnują część mojej pracy i efekt starań będzie mniejszy, niż zapowiadałem. Ale na szczęście są i tacy, co biorą sobie moje słowa do serca i nie tylko że realizują założony plan, ale i zyskują pewną nadwyżkę. Im nie wystarcza moje czyszczenie i zapewnienie, że będzie dobrze. Po uruchomieniu kanałów duchowych sami podejmują pracę nad sobą, podnosząc swoje podstawowe parametry energetyczne i duchowe. A skoro oni mogą, to możecie i wy, chyba że od innego Stwórcy pochodzicie.

Depresja - to stan energetyczny, który można zmienić. Poznaj proste zasady

Na pewno walkę z zaburzeniami psychicznymi  może podjąć każdy chory. W większości przypadków zastosowanie leków znacznie tę walkę utrudnia, a po czasie czyni wręcz niemożliwą. Im dłużej trwa leczenie, tym silniej chory uzależnia się od leków, od substancji czynnych, które w trakcie trwającej kuracji organizm na polecenie mózgu w ogóle przestaje wytwarzać.

Mózg jest zręczny i szybko uczy się, co zrobić, by nie przemęczać ciała zbędną produkcją substancji, które z powodzeniem i w nadmiarze umysł (człowiek) dostarcza z zewnątrz. Synteza potrzebnych substancji słabnie, staje się coraz bardziej wadliwa, a gdy sytuacja z leczeniem się przedłuża, instrukcja wytwarzania leków przez organizm zostaje ostatecznie wymazana z DNA. W jej miejsce mózg zapisuje nowy sposób walki z dysfunkcją organizmu, którym jest stałe zażywanie środków przepisanych przez lekarza. A że leki psychotropowe destrukcyjnie wpływają na cały organizm, zaburzając nie tylko gospodarkę hormonalną, to zrozumiałym się staje, że u leczonych psychiatrycznie i psychicznie osób obserwuje się znaczne pogorszenie ogólnego stanu zdrowia.

Bywa i tak, że żyjący w długotrwałym stresie człowiek sam zmusza mózg do wygaszenia produkcji substancji chemicznych odpowiedzialnych za te odczucia, które nazwalibyśmy radością, zadowoleniem z życia, szczęściem, odczuciem jedności i współistnienia. Na dodatek mózg zaczyna wtedy wchodzić w dywersję i zwiększa wytwarzanie hormonów odpowiedzialnych za utrzymanie stresu i towarzyszących mu stanów, takich jak rozdrażnienie, bóle wszelkiego rodzaju, osłabienie, izolacja itd.

Mało kto wie, ale współpraca między mózgiem, jednostką nadrzędną dla ciała fizycznego, i umysłem, kierownikiem dla duszy, ciała egzystencjalnego i ciała strukturalnego, że ta ich cicha umowa zakłada, by wszelkimi dostępnymi sposobami wspomóc istotę ludzką w utrzymaniu doświadczanych stanów. Jeśli interesuje ją radość z uprawiania sportu, to mózg jak i umysł tak starają się przebudować ciało fizyczne i optymistycznie nastawić psychikę, aby tylko zaszło to, o co człowiekowi chodzi, to co wyświetla na ekranie swoich myśli.

Można to przyrównać do współpracy rąk, gdy obie starają się unieść ciężar, na który z wątpliwością spogląda ukryta w ciele świadomość. Gdy choć jedna z nich zawiedzie, bo nie daj Boże nabawi się kontuzji, wtedy osłabiony człowiek może przestać wierzyć w dalszy sens zmagań z przeszkodą. I tak oto prosty uraz fizyczny potrafi niekorzystnie odbić się na ludzkiej psychice, jak i odwrotnie: zwątpienie potrafi znacznie osłabić wydolność ludzkiego organizmu, jak i moc ciała egzystencjalnego. Innymi słowy zawsze może wydarzyć się coś, co negatywnie wpłynie na umysł (ciało energetyczne) lub ciało fizyczne, a co w konsekwencji może spowodować zniechęcenie i wycofanie na poziomie duszy, które gdy się przedłuży – chemicznie i energetycznie ugruntuje nową formułę ludzkiego zdrowia i zachowania. Pamiętajmy przy tym, że ani mózg, ani umysł nie wiedzą, czym są intencje, one po prostu są odpowiedzialne za to, by jak najdłużej utrzymać stan psychiczny, w którym pływa ludzka dusza.

Mózg i umysł są jedynie narzędziami świadomości, na które oddziałuje ona za pomocą psychiki. Ewoluując, tak przekształcają biochemię i bioenergetykę, by utrwalić w DNA fizycznym i energetycznym pożądaną, a więc ulubioną przez duszę postawę. Im do głowy nie przyjdzie, że człowiek może tkwić w niszczącym go stanie z własnego wyboru. W ich osobistym spisie instrukcji obsługi człowieka nie ma o tym ani słowa. Gdy więc człowiek przebywa w jakimś destrukcyjnym stanie dłuższy czas, np. w cierpieniu, to uznają to za pragnienie i zapisują w DNA, nie biorąc pod uwagę tego, że niedojrzały i mało zaradny człowiek zwyczajnie padł pod naporem niekorzystnych warunków zewnętrznych bądź że uległ toksynom powstałym w wyniku zaburzeń w ciele fizycznym lub energetycznym. Nie od myślenia oni są, tylko od gruntowania utrzymywanych w psychice stanów.

Odkręcanie zapisanych w DNA nowych instrukcji funkcjonowania ciała fizycznego i energetycznego jest żmudne, a czasem i niewykonalne, choć stosowanie tego mechanizmu do przebudowy własnych ciał nie jest żadnym novum, bo od wieków z powodzeniem wykorzystują go wszyscy mistycy, a dziś każdy sportowiec i manager. Tragedia zaczyna się dopiero wtedy, gdy chory psychicznie człowiek (także z zaburzeniami osobowości i z brakiem równowagi energetycznej) znajduje się we wrogim mu środowisku, które nie darzy go zaufaniem i wsparciem najbliższych, a wręcz przeciwnie – dodatkowo degraduje w związku z problemami egzystencjalnymi, jakie sam chory powoduje.

Gdy w takich okolicznościach dojdzie dodatkowo do zerwania łączności z ciałem duchowym, dusza, a więc psychika zostaje praktycznie pozbawiona szans na wyjście z opresji. Pozbawiony odczucia jedności ze światem i ludźmi człowiek, zamyka się w sobie i tworzy nową wewnętrzną rzeczywistość, taką iluzję, od której na stałe się uzależnia. Znany nam z imienia człowiek znika, a rodzi się dziwo, taka hybryda złożona z mózgu i umysłu, w której dusza zwyczajnie śpi. Hermetyczny świat przemyśleń zostaje zamknięty raz na zawsze. Powrót do starych schematów przez przekodowanie DNA staje się niemal niemożliwy nawet wtedy, gdy ktoś wyrwie duszę z objęć czarnego Morfeusza, bowiem z powodu wymazania starych instrukcji świadomość nie potrafi po dawnemu przetwarzać energii.

By wszystko wróciło do normy, trzeba dostać się do DNA duchowego, które zawiera w sobie dawne zapisy ludzkiej istoty na wszystkich jej poziomach, od duchowego w dół. Ale jak tego dokonać, skoro tylko garstka ludzi na świecie wibruje w tych rejestrach? Gdyby nawet udało się ich odnaleźć, to i tak żaden z nich nie ma dostępu do DNA, a gdyby nawet miał, to wejście do DNA duchowego znajduje się tylko w Duchu Całości, a więc w Ojcu lub PraOjcu, którzy są Jednym. Tylko ten kto z takich wyżyn działa, potrafi odnowić połączenie duszy z duchem i zrzucić w jej DNA przekopiowany ze wspólnej matrycy utracony fragment instrukcji.

Ale to nie wszystko. Co prawda odtworzenie DNA przywraca pierwotne wartości, ale te i tak będzie tłumić i kasować siłą nowych szkodliwych przyzwyczajeń. Nawyki, niekończący się nacisk otoczenia, trudności życiowe i inne niekorzystne sytuacje wciąż będą ściągać chwiejną psychicznie jednostkę w dół. Jeśli nie znajdzie bratniej duszy, która wesprze ją w dochodzeniu do zdrowia w tym trudnym momencie jej życia, to nikła jest szansa na wyjście z myślowego i emocjonalnego impasu. Niby już niewiele do sukcesu brakuje, bo wystarczy tylko wejść w stan radości i żyć przyszłością, ale to niewiele może być kartą nie do zdobycia. I co gorsze, ponowne trwanie w marazmie znów będzie zapisywać w DNA czarny scenariusz zachowań.

Ale po moich działaniach w 93% przypadków pojawia się takie oczko, taki darowany czas, gdy człowiek jest w stanie zawalczyć o siebie i skupić się na trwaniu w pozytywnym myśleniu i życiu przyszłością, Wystarczy wówczas wytrwale wyświetlać na ekranie myśli upragnioną wizję, a odbudowane ciało egzystencjalne dość skutecznie przystąpi do jej realizacji. A gdy wychodzący z letargu człowiek doda do tego scenariusza dbanie o radość, taki wysoce wibracyjny stan, wtedy z wolna ugruntuje zapisaną w DNA postawę i nie pozwoli sobie już więcej na niebezpieczny spadek psychicznej formy.

Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2021