Jesteś tutaj: Autor Zło (sekty) kontra Popko Ciemna przemiana

Ciemna przemiana

Jej podlega każdy człowiek spadający z duchowej drabiny, tak z własnej woli, jak i z woli i poprzez działania sił ciemności. Wszyscy sekciarze jej podlegają w większym lub mniejszym stopniu.

Ciemna przemiana to proces przemiany energetyczno-duchowej struktury człowieka, podczas której cała duchowa istota ludzka zostaje wypisana z energii jedynej i przeniesiona w rewiry energii przeciwnej, przez co raz na zawsze zostają zerwane wszelkie więzy z przestrzeniami duchowymi, które stworzyły ludzkie ciało i duszę. Jeśli dusza zostanie wypisana z Archiwum Zrodzenia, nawet Stwórca nie będzie w stanie odzyskać jej dla tego świata. Nie dlatego, że nie dysponuje taką mocą, ale dlatego, że sam nie może zaprzeczać Prawu, na którym całość zbudował.

Ogólnie proces ciemnej przemiany dotyczy czterech parametrów: wzorców energetycznych, które decydują o stanie fizycznym materialnego ciała (zdrowiu), szyfrów świadomości, , oraz dotyczy ciała duchowego i ponadduchowego. Degradacja tych poszczególnych części decyduje o stanie zapisów w Archiwum, miejscu, gdzie powstał ludzki duch. Tak jak każdy człowiek ma swoją szpitalną metrykę, tak i duch ludzki jest wyposażony w zapis łączący go z całością duchowych przestrzeni. Z tym wszakże założeniem, że zapis ten stale się zmienia, odzwierciedlając aktualny duchowo-energetyczny stan istoty ludzkiej.

Jeśli człowiek staje się zły, jeśli duchowe zasady tego świata mu nie odpowiadają, wtedy z wolna zatraca się w znieprawieniu i powolutku przemienia swoją energetykę, dopasowując ją do wibracji, jakie tworzą siły ciemności. Gdy proces przemiany się zamknie, albo osiągnie poziom całkowitego rozbicia zapisów w Archiwum, dusza i duch zaczynają podlegać prawom tamtego świata. Po śmierci taki człowiek zostaje albo wykorzystany do ataków na innych ludzi, albo rozbity na protoplazmę (karmę), albo po dalszej obróbce, zwanej kodowaniem (nowych wartości), zasila armię przeklętych lub jest bezpośrednio przenoszony do świata Morrra. Niemniej w każdym z tych wymienionych przypadków jego los jest nie do pozazdroszczenia.

Pół biedy, gdy proces ciemnej przemiany zdołał tylko częściowo rozbić zapisy w Archiwum. Taki człowiek po śmierci przechodzi proces czyszczenia  i wznosi się na powrót do świata astralnego, czekając na kolejne zejście w te wymiary, by w tyglu karmicznym naprawić to, co w swej postawie stracił.

Jeśli całkowite rozbicie zapisów nie przekroczyło zielonej linii (18%), dusza ludzka bez zbędnych formalności przechodzi wprost do naszej astralnej poczekalni. Proces ten jest nieco zawieszony i może trwać jakiś czas, w którym odrzucane jest niskowibracyjne ciało eteryczne. Takich problemów nie ma człowiek czystego serca, który z ciałem eterycznym stanowi integralną całość. On, zespolony z ciałem eterycznym, w całości mknie na zasłużony odpoczynek i nie przechodzi pośmiertnego zamroczenia.

Jeśli rozbicie zapisów sięgnie niebieskiej linii (18-28%), mamy niewątpliwie do czynienia z człowiekiem, który przejdzie proces oczyszczania się (czyściec). Gdy wartość rozbicia ustalimy na 28-40% (czerwona linia), dusza takiego osobnika trafia do specjalnie przygotowanych światów, gdzie w toku wypalania emocji może on utknąć na bardzo długo. Niemniej i on zostaje odzyskany poprzez swoje nawrócenie.

Los ludzi, których rozbicie zapisów w Archiwum sięgnęło czarnej kreski (od 41%) jest nie do pozazdroszczenia i prócz ogólnego wprowadzenia lepiej tego tematu nie poruszać. Nawet na warsztatach staram się swoje wywody ograniczać do minimum, bo sam termin piekło rodzi wiele kontrowersji, zwłaszcza u tych, którym do piekła blisko.

Na skali ciemnej przemiany widać zasadniczo cztery obszary, które mówią o łamaniu człowieka. Biała kreska jest tu standardem i mówi tylko tyle, że powstało zagrożenie. Dopiero kolejny zielony obszar, sklasyfikowany jako człowiek sam może ten proces cofnąć, daje znać, iż powinna się rozpocząć walka o duchowe przetrwanie. Uwięzienie w ciele to już poważna sprawa, ale przy pomocy kogoś życzliwego, kto poda pomocną dłoń i wytrwa w tym postanowieniu, wyjście z kryzysu jest możliwe. Jednak realia świadczą o czymś zupełnie innym. A to dlatego, że modyfikowany człowiek w niczym nie przypomina siebie dawnego, potrafi być nerwowy, napastliwy, niewdzięczny, fałszywy, totalnie zagubiony i egoistyczny, skutecznie do pomocy wszystkich zniechęcający. Jeśli na dodatek ma uwalone wzorce energetyczne i myślenie, to z kimś takim na dłuższą metę nikt nie wytrzyma. Trzeba nadludzkiej cierpliwości i wytrwałości, by w kimś takim wzbudzić nadzieję zmian na lepsze, by przypomnieć mu o świetle, by w jego imieniu walczyć z ciemnymi siłami. Bez konkretnej wiedzy na ten temat i tak wysiłek wszelkich pomocników pójdzie na marne.

Gdy dusza ludzka zostaje uwięziona poza ciałem, nie tylko żaden karmiczny człowiek nie jest tu w stanie nic wskórać, ale i Opiekun musi bezradnie rozłożyć ręce. Tylko siła archanioła jest w stanie wyrwać takiego człowieka z duchowego otępienia. Ale któż z was potrafi wejść z nim w układy?

Przy czarnej kresce praktycznie nie ma szansy na uratowanie duszy. W bardzo rzadkich przypadkach może się powieść interwencja Sił Wyższych, ale znów pojawia się pytanie, gdzie znaleźć odpowiednie do kontaktu z Nimi osoby, by zadziałało prawo łaski? Po przekroczeniu czarnej kreski (55%) jest po człowieku.

Pewna dygresja. Ponieważ jestem najniższym fundamentem budowli, która otwiera bramy dla odzyskanych, ponieważ potrafię wchodzić już w przestrzenie kilku stwórców, czasem  gdy Góra na to zezwoli, zwracam ludziom ich zapisy albo wyprowadzam z ciemności dusze, które były już stracone. Wyposażono mnie bowiem w moc, która pochodzi od Boga, pozwalając korzystać z niej ludzkim Prawem Woli. Przeto robiąc takie rzeczy w niczym nie zakłócam Praw harmonii, jakie ustalił Lenarii i Ojciec. Robię to jednak tylko za zgodą Sił Wyższych, które doskonale wiedzą, czy ten ruch jest sprawiedliwy i korzystny dla nas wszystkich.

Pisząc to, wcale nie mam zamiaru się wywyższać, chcę tylko wyjaśnić, iż dziwnym zrządzeniem losu mogę w pewnych działaniach być skuteczniejszy niż znacznie potężniejsze i o niebo ode mnie mądrzejsze siły. Ale jak już wiecie ma to swoje wytłumaczenie.

Ludzie świadomie korzystający z mocy przeciwnej są niebezpieczni, gdyż sama ich obecność usidla i podporządkowuje drugiego człowieka, zamykając mu drogę do indywidualnego rozwoju. Tacy ludzie czynią wiele zła i w żaden sposób nie potrafią tego w sobie dojrzeć. Bez sensu kręcą się w kółko i gorzknieją, stając się w końcu takimi, jakimi chcą ich widzieć siły ciemności. Często dopuszczają się czynów, za które spada na nich ludzkie przekleństwo. Żyją nie swoim życiem.

Pamiętam swojego przyjaciela Franciszka, który odsłonił mi pewne tajemnice radiestezyjne poprzez odniesienie do tablic, jakie sam otrzymał swego czasu od Sił Wyższych. Pamiętam jak dziś jego dziecięcą radość, gdy po wykasowaniu węzłów karmicznych znacznie wzrosły mu energetyczne parametry. Niestety, nie poszła za tym praca nad sobą. Wkrótce pokonał go głód autorytetu. U każdego sprawdzał pokorę, zapominając o sprawdzeniu jej u siebie. Pewnego dnia pojechał na Jasną Górę z przyjaciółmi. Tam w medytacji zszedł do podziemi i stoczył jak powiedział - zwycięską walkę z demonami, zyskując status uświęconego. Za jednym zamachem, jak ogłosił, zmienił przyszłość tego świata i stał się wielkim przywódcą duchowym. Przestał mnie potrzebować nawet jako znajomego. Na kursach poświęconych pracy z wahadłem, miast uczyć warsztatowców odczytywania na skalach astralnych, zmuszał wszystkich do ciągłego odczytywania jego wzrastających duchowych parametrów. I taki był koniec mojej przygody z tym skądinąd pozytywnym (do czasu) człowiekiem, który nie zdążył przepracować swoich słabości przed starciem z siłami ciemności. Na domiar złego, wraz z organizatorką warsztatów we Wrocławiu, mistrzynią reiki, którą już wcześniej złamała pycha i która sama stała się kanałem podłączeniowym - zdławił ruch, który przy udziale mojej skromnej osoby starał się inicjować. Ruch się rozpadł, a potem siły zła przystąpiły do rozbijania pozostałych pasjonatów, którzy ledwie zdążyli zamarzyć o ujrzeniu Jezusa i miasta Oriin, a już wpadli w sidła iluzji z ręki tego, który padł przez swoje słabości. Dziś gołym okiem widać, kogo słowa były prawdziwe, moje, czy Franciszka. Ale krople łez leciały z moich oczu przez cały rok, tyle bowiem trwało jątrzenie tamtych osób wokół mojej osoby. To samo wydarzyło się w Osowie i na powrót we Wrocławiu, gdzie nadęte pychą i zorientowane tylko na promowanie siebie osoby organizowały warsztaty, sądząc, że je minie obowiązek pracy nad sobą. Dziś już wszyscy wiedzą, jak się sprawy miały, ale w oczach wielu szukających ratunku nie było to wtedy tak oczywiste. Osowo się posypało, nawet pewne osoby uciekły do innych miast, przestała działać moc zła programująca ludzi. Ten sam proces zachodzi teraz we Wrocławiu, gdzie już ludzie łapią o co i dlaczego poszło.

I pomyśleć, że wszystko dlatego, że nie chciało się kochać drugiego człowieka.

Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2021