Jesteś tutaj: Rozwój Duchowy Czym jest prawdziwa akceptacja

Czym jest prawdziwa akceptacja

Jaka pułapka tkwi w koncepcji bezwarunkowej akceptacji? Dlaczego tak ciężko nam się zaakceptować? Dlaczego aby zaakceptować rzeczywistość i otaczających ludzi najpierw chcemy zmienić wszystko pod nasze potrzeby? Dowiedz się czym naprawdę jest akceptacja według świata duchowego i jak to zrobić w praktyce. Staniesz się na powrót samoświadomą i mądrą jednostką.

Paradoks bezwarunkowej akceptacji. Czym jest prawdziwa akceptacja okiem Mistyka.

Akceptacja - świadomość siebie, odczuj swoją cudowność.

W materiale wideo:

  • O akceptacji słowem duchowym
  • Różne ujęcia akceptacji
  • Akceptacja z rezygnacja
  • Czym jest akceptacja
  • Radykalna akceptacja
  • Czym jest samoakceptacja
  • Skutki niskiej samoakceptacji Samoakceptacja ćwiczenia i praktyki
  • Rezygnacja z porównywanie się
  • Praktyka wdzięczności
  • Samoświadomość
  • Samotranscendencja
  • Mindfulness, medytacja uważności
  • Medytacja miłującej dobroci

Czym jest kanał POPKO Centrum Medytacji i Zdrowia ? Jego autorem jest Zbigniew Jan Popko - nauczyciel świadomego życia, znany uzdrowiciel duchowy, wykwalifikowany bioenergoterapeuta i największy mistyk tych czasów. Prowadzi warsztaty rozwoju duchowego, cotygodniowe uzdrawiania na odległość i jest twórcą darmowej Akademii Wiedzy Duchowej, gdzie od lat uczy tego, co sam potrafi – uzdrawiania, kontaktu z Bogiem i kształtowania swojego życia tak, by na trwałe było one wypełnione zdrowiem, radością i szczęściem.

Medytacja akceptacji oferuje pomoc w redukcji lęku i depresji poprzez zaakceptowanie naszych myśli i emocji takich, jakie są, zamiast wpadać w spiralę negatywnych myśli. Poprzez akceptację trudności i wyzwań, zamiast im się przeciwstawiać, rozwijamy umiejętność radzenia sobie z nimi. Zamiast tkwić w negatywnych emocjach, możemy reagować na sytuacje w sposób bardziej konstruktywny. Jeśli chciałbyś skorzystać z medytacji akceptacji, zapraszamy na naszą stronę do działu: "Medytacje dla każdego", gdzie znajdziesz wiele medytacji w tym medytację akceptacji.

Praktyka ta pomoże Ci w rozwinięciu umiejętności akceptacji i budowaniu spokoju wewnętrznego.
"Medytacja akceptacji. Poczuj ulgę i manifestuj dobrostan."

Słowo od autora:

O akceptacji słowem duchowym

"Rzucasz się w życiu jak piskorz. Nie wiesz, w którą stronę iść i co gdzie budować. Sam nie jesteś. Inni patrzą ci na ręce, a wielu z nich z twojej obecności nie jest zadowolonych. Jedni podadzą ci rękę z ochotą, inni ci rzucą kłody pod nogi.

Opanowuje cię stan oddzielenia i powoli tracisz kontrole nad zżyciem. Tracisz świadomość tego, na co się zanosi. Głowę zaczyna zaśmiecać tysiące pomysłów na wyjście z opresji, tysiące rozwiązań, tysiące wątpliwości, tysiące niedojedzonych kromek chleba. Powstaje bunt nie wiadomo przed czym, powstaje napięcie. Rodzą się wątpliwości, życie zamiera a nic się nie dzieje, nic nie podpowiada, jak działać i iść do przodu.

Co wtedy robi udręczony człowiek? Wpada na pomysł zaakceptowania tego co jest, wpasowuje się w cudzy rytm dnia i podpisuje umowę na prawo do korzystania z ulic i sklepów, a przy okazji rezygnuje z własnych pomysłów na życie. Siada przed telewizorem i sięga  po piwo.

AKCEPTACJA – to przyjęcie określonego modelu przetwarzania energii, co ustala charakter związków z ludźmi, ze światem, z naturą i z samym sobą.

Wewnętrzne zharmonizowanie struktur energetycznych to dobre rozwiązanie na dziś, a niekoniecznie na całe życie. Akceptacja ma sens tylko wówczas, gdy jest dynamiczna, aktywna, wręcz porywcza. Gdy przybiera formę stagnacji i wycofania, może z czasem uwikłać człowieka nawet w spory dnia.

Nie ma znaczenia, ile prawdy, jaki fragment rzeczywistości przyjmuję do zaakceptowania, do wpasowania w siebie, by mieć nań wpływ. Ważne jest tylko to, ile z tych starań, ile z tej propozycji na współistnienie mi odpowiada i co jestem w stanie zmienić. Akceptując warunki, mogę odpuścić na tę chwilę dążenie do zmian. Być może większe znaczenie ma samo wyczyszczenie umysłu, uspokojenie emocji i pochylenie głowy przed architektem pomysłu na życie. A wszystko po to, by bezpiecznie zająć się innymi problemami.

Wątek dobra i zła nie jest tu brany pod uwagę. Jest jedynie jedną z kwestii do przedyskutowania z własnym sumieniem i rozumem. Po zaakceptowaniu warunków współistnienia wystarczy się ich trzymać i wrzucić na luz, by w wolnych chwilach na spokojnie zacząć majstrować przy mechanizmie współtworzenia różnych wartości. Wielu ludzi z przyzwyczajenia trzyma się wzoru akceptacji dla świętego spokoju nawet wtedy, gdy staje się to irracjonalne.

Gdy zaakceptujesz świat, gdy zaakceptujesz społeczną moralność, gdy zaakceptujesz oddzielenie i granice, gdy zaakceptujesz istnienie niegodziwości i istnienie zwierzchników - wtedy musisz zaakceptować nowy wzór samego siebie. I  nie jest to możliwe… Przychodzą bowiem takie dni, gdzie coś się w tobie budzi, gdzie coś stęka i jęczy, gdzie coś ci podpowiada, że to nie twoje życie, a ty nie powinieneś wisieć w ramce na ścianie. Pojawia się płacz, słychać zgrzyt, sumienie szuka schronienia. Włazi pod dywan, dręczy cię w snach, nawiedza innych ludzi, by ich zbuntować przeciwko tobie, by w chwili własnej złości wygarnęli ci całą prawdę o tobie, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz, że nałożyłeś maskę arlekina i udajesz świętego. Źli na samych siebie podpowiadają ci, byś się obudził, byś wyruszył na pustynię i z bukłakiem wody zaczął szukać utraconych dni, utraconych marzeń, utraconych ludzi, utraconej wolności i utraconego szczęścia.

Pojawia się bunt. Już wiesz, że to oni mają rację. Podnosisz się z podłogi i nie protestujesz. Dziękujesz nawet za rozbity nos. Stajesz przed lustrem i zaczynasz rozumieć, że znalazłeś się w cudzej grze, że za mało wziąłeś dla siebie, że się rozmieniłeś, że się w końcu  rozpadłeś. Nagle mit o służebnej roli akceptacji topnieje jak zeszłoroczny śnieg.

Zadajesz sobie pytanie, czy dotychczasowe przyjęcie warunków istnienia było właściwe. To retoryczne pytanie. Jeszcze mocniej spoglądasz w oczy czemu stojącemu naprzeciwko ciebie. Pojawia się w nich napis „akceptacja”. Już w pierwszym przebłysku inteligencji odkrywasz, że akceptacja to tylko rodzaj wewnętrznych ustawień, który miał ci dać czas na wytchnienie, na zebranie sił, na odszukanie pędzla marzeń. Pojmujesz, że popełniłeś błąd, przyzwyczajając się do konfiguracji, która miast wspierać się przez miesiąc czy rok, stała się podstawą formowania życia przez całe dziesięciolecia.

Powoli, z namaszczeniem sięgasz prawą ręką do widniejącego przed tobą oka i wyciągasz kolejny, tym razem nieco inaczej odciśnięty napis „akceptacja”. Ten jest biały, nie ma w nim nic czarnego, bo i nie ma on nic wspólnego z dobrem i ze złem. Ale to również jedynie mechanizm wewnętrznych ustawień, który ty przyjąłeś za jedyny i wieczny. Czas to zmienić. Skoro ktoś taki mechanizm stworzył przed twoim zejściem na świat, to znaczy że jego źródło znajduje się tam, gdzie i ciebie powołano. Już wiesz, że przyjąłeś za zasadne wszystko, co było wygodne dla innych, co pozwoliło im realizować marzenia kosztem ciebie samego. A wystarczyło tylko pozwolić akceptacji na przekształcanie wszystkich uwarunkowań. Nie pojawiłby się wówczas syndrom ukrytego zniewolenia, małości i społecznego szyderstwa. Wystarczyło tylko pozbawić ją formy bezwolności, lenistwa i marazmu. Akceptacja ma sens tylko wówczas, gdy jest przejawem aktywności, bezkompromisowego działania mocy. Akceptacja to stan jedności i poszanowania. Ta zmyła, ten wybieg pozwala dopiero woli na przekształcanie świata, a nie na bezrefleksyjne jego fotografowanie.

Wystarczy taką aktywną akceptację rozpuścić w umyśle i pozwolić jej na przekodowanie umysłu. Na takie dobieranie scen w życiu, by bez gwałtownego naruszania form społecznych i systemowych rozwijała cię, zmieniała, czyniła zdobywcą gór. Wtedy nagle łapiesz, że to społeczne uwarunkowania, podmiotowość, że systemowy numerek w dowodzie cię znieczulił, wycofał z walki o własne życie. Bierność ukryła przed tobą prawdziwy charakter akceptacji… Chwilę później pojmujemy, że potrafi ona być niezwykłą siłą zmieniającą rzeczywistość, jeśli tylko zaakceptujemy samorozwój, samowystarczalność i samokreację…

Od dziś  funkcjonalnej akceptacji mówimy nie. Odrzucamy pasywność i duchową mierność.  Przypinamy do kołnierzyka emblemat z napisem „aktywna akceptacja” i zaczynamy grzebać palcem w dziurze po brakującym zębie. Sto do jednego, że za jakiś czas zajmie jego miejsce błyszczący bielą implant. To nic, że upłynęło 30 lat od dnia, gdy policyjna pałka przywołała nas do funkcjonalnego porządku…"

Zbigniew Jan Popko

Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2021