Jesteś tutaj: Ważne Podziękowania

Podziękowania

Kim jest Zbigniew Jan Popko? Opinie osób, które skorzytały z uzdrawiania na odległość, uczestników warsztatów oraz tych, którzy korzystają z szerokiej bazy wiedzy w Akademii Wiedzy Duchowej jak i z przygotowanych medytacji znajdziesz w tym dziale.

Ty też możesz dodać swój wpis. 

ABY ZAMIEŚCIĆ PODZIĘKOWANIE SKORZYSTAJ Z FORMULARZA ZNAJDUJĄCEGO SIĘ Z LEWEJ STRONY.

(W wersji na komputer, okienko pod bocznym menu o nazwie "Nawigacja").

podziękowania Zbigniew Jan Popko

Zapraszamy do podzielenia się uwagami na temat skuteczności działań pana Zbigniewa, czy też informacjami o pracy nad sobą, której wiele osób się podejmuje, osiągając zdumiewające rezultaty. Do wypowiedzi zapraszamy także warsztatowców, jak i osoby zainteresowane poruszaną tutaj tematyką, a więc aktywnie korzystające z zamieszczonych na stronie informacji. Mamy nadzieję, że Wasze wypowiedzi pomogą innym podjąć słuszną decyzję co do spotkania się z autorem, jak i też rozwieją wszelkie wątpliwości ograniczające możliwość skorzystania z jego usług. Dlatego wasze słowo będzie nie tylko aktywnie wspierać potrzebujących, ale i uczestniczyć w ich powrocie do normalnego życia.

Przypominamy przy tym, że Zbigniew Jan Popko nie jest lekiem na całe zło, ale szerzona przez niego wiedza, jak i skuteczność jego wszelkich działań są tak zaskakujące i  nowatorskie, że powinny znaleźć swoje potwierdzenie także w tej zaproponowanej wszystkim formie kontaktu. Nie mamy czasu na przepisywanie listów, za które również dziękujemy, dlatego prosimy o elektroniczną formę kontaktu - poprzez formularz.


Zbyszek mnie nie uzdrowił, bo nie uzdrowienia szukałem. Zbyszek nie sprawił, że stałem się bogaty, bo nie pieniędzy potrzebowałem. Zbyszek nauczył mnie jak pracować nad sobą aby osiągnąć wszystko to o co mi w życiu chodzi. Zrobił też dużo więcej, po pierwsze pokazał mi jak samemu, poprzez własne starania pozyskać dostęp do wszelkiej wiedzy, która jest mi potrzebna. Uświadomił mi również rzecz najważniejszą, jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie ale i za wszystkich ludzi na ziemi. Praca nad sobą to nie tylko nasz rozwój ale i pomoc innym. Takie to proste a tak mało miałem o tym pojęcia. Oprócz tego, żeby być zdrowym, warto również nauczyć się uzdrawiania i oczyszczania innych. Te lekcje bywały bolesne, prawda rzadko kiedy jest "wygodna". Dziękuję Ci Zbyszku za to wszystko, a szczególnie za te trudne chwile, które uświadomiły mi ile jeszcze muszę zrobić.   

Michał M.  , 2016-07-09

Chcę podziękować Ci Zbyszku w tym miejscu m.in. za prawdziwy cud, którego kulisy chciałbym odsłonić. Gdy ponad rok temu w moich ramionach oddał ostatnie tchnienie mój syn, nie byłem przygotowany na to, by to zrozumieć. Wpadłem w panikę, zacząłem Go reanimować, krzyczałem o pomoc. Wezwana karetka przyjechała po około 20 minutach, a ekipa podjęła dalsze czynności reanimacyjne. Zacząłem się modlić i prosić o życie dla syna, lecz gdy ekipa reanimująca powiedziała, że to już koniec i że nic z tego nie będzie, przypomniałem sobie o Tobie. Była może godzina pierwsza w nocy, gdy moja partnerka wybrała numer do Ciebie, a ja prosiłem ratowników, by nie zaprzestawali reanimacji. Widząc oszalałego w rozpaczy ojca, wykonywali dalej nie mające już dla nich sensu czynności. Odebrałeś telefon i rozpocząłeś działania na odległość. Zanim rozłączyliśmy się, usłyszałem w pokoju obok pierwsze piknięcie aparatury EKG i okrzyk "mamy Go!!!".  Nikt z ekipy nie wiedział nawet dlaczego i co się stało. Wykonywali wprawdzie wzorowo czynności reanimacyjne, ale nad ciałem w którym nie było już duszy, bo odeszła. Sprawiłeś iż wróciła do niego i czynności życiowe powróciły. Ten czas kolejnych kilkunastu dni "życia" Syna podłączonego do aparatury na OIOM-ie  był już bardziej dla mnie niż dla Niego, był to czas kiedy mogłem dzięki kontaktom poprzez Ciebie z Duchem Syna dowiedzieć się, iż nie ma on woli powrotu. Jego dusza zrealizowała już to, co zamierzała prawie w 100%, a wątłe ciało w którym doświadczał życia na tej ziemi wysłużyło się, zmęczone ciężką chorobą jaka trawiła je od urodzenia.   Zrozumiałem to wszystko dzięki Tobie i Synowi, ale potem przyszedł czas prawdziwej próby dla mnie, czas weryfikacji tego wszystkiego co przekazujesz, a wydawało mi się, że mam wewnętrznie przerobione pokochanie siebie, wybaczenie sobie, pokochanie innych, wybaczenie innym. To ciężka próba, której nie zaliczyłem i muszę całą tę drogę rozpocząć od nowa, ale mam nadzieję, że teraz już szybciej, a dzięki wiedzy, którą przekazujesz, jeszcze w tym życiu odnajdę się na niej - jak TY.     

Paweł  , 2016-07-10

Panie Janie, nim Pana poznałam i skorzystałam z działań oczyszczających, moje życie było w totalnej rozsypce. Syn pił, mąż z depresji nie wychodził od kilku lat, bieda i przewlekłe choroby było coraz dokuczliwsze. Nieraz pojawiały się u mnie myśli o samobójstwie. Pan pewnie mnie nie pamięta, bo ma Pan wielu ludzi, ale z powodu depresji mąż zaliczył też szpital psychiatryczny. Mówił Pan o nawiedzeniu i jakiejś tam formie opętania, ale nie bardzo brałam do siebie. Sądziłam, że pewne sprawy mają się zupełnie inaczej. Nie wierzyłam za bardzo, że można nam pomóc. Ale to co się zaczęło dziać po Pana zabiegu, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mrok zniknął jak ręką odjął. Jakby ktoś zabrał jakąś czarną zasłonę. Dopiero wtedy zrozumiałam, w jakim amoku żyłam, w jakim myślowym zakręceniu. Pierwszy raz od dwudziestu lat ujrzałam słońce i nadzieję. Ale to nic. Mąż się tak zmienił, a nawet odmłodniał, że gotowa jestem zaryzykować twierdzenie, że stał się takim, jakim był na początku naszej znajomości. Nie tylko nie pije, nie krzyczy i nie przeklina, ale pomaga w domu i stara się nadrobić utracony czas. Gdy mu powiedziałam, dlaczego tak jest, że byłam u egzorcysty, to z początku mnie wyśmiał, ale potem długo siedział na Pana stronie i płakał. Z synem jest o wiele lepiej. Tak jak Pan powiedział, wolniej on dochodzi do siebie, bo w nawiedzeniu dorastał. Ale już to co jest, ta jego poprawa, jest większym prezentem, niż bym się spodziewała. Życie zaczyna się poprawiać, a nawet większość chorób zniknęła, choć nie minęło mi jeszcze opuchnięcie nóg. Bóle głowy zniknęły już na drugi dzień, bóle w kręgosłupie tak zmalały, że potrafię już normalnie chodzić, i po prostu świetnie się czuję. Najważniejsze, że wróciła rodzina i sens w dalsze życie. To co Pan już dla nas zrobił, nazwałabym prawdziwym cudem. I pomyśleć, że na takich ludzi jak Pan patrzyłam do tej pory jak na naciągaczy. Ale to tylko zwyczajne ludzkie niezrozumienie tego, jak ten świat wygląda, Chciałabym jeszcze podziękować za piękną stronę internetową, na której tak ładnie Pan wszystko przedstawia. Tego nikt nie robi, przynajmniej w takiej skali i tak fachowo. Jest Pan autentycznym cudotwórcą i naszym przyjacielem. Oby Bóg ciągle Panu sprzyjał.  

Agnieszka P. z Lublina.    , 2016-07-11

Tylko ten, któremu siadł kręgosłup, wie, jak zaczyna wyglądać życie pół-kaleki. Nędzny zasiłek, drogie leki, smutek w oczach rodziny i żal za utraconą nadzieją zmiany życia na lepsze. Miałem torbiele na odcinku lędźwiowo-krzyżowym trudne do zoperowania, powiększający się niedowład nóg i okropne bóle, które tylko w części uśmierzały leki. Nie chcę opisywać tego, co to znaczy, bo przypominają mi się tylko łzy i stan beznadziei. W ciągu kilkunastu lat zaliczyłem kilka okresów załamania i depresji. Czułem, że jestem ciężarem dla rodziny, że ich zawiodłem na całej linii. Nigdy u Pana nie byłem, to moja żona bez mojej wiedzy odwiedziła Pana w Rusinowicach. Naruszyła oszczędności i bała się mi o tym powiedzieć. Tam przeprowadził Pan zabieg na odległość. Już po pierwszym poczułem się nieco lepiej. Było widać poprawę, choć niedużą. Za to wróciła mi chęć do życia i działania. Poczułem się tak, jakby mi ktoś odrestaurował psychikę. Wtedy żona wyznała prawdę z podbieraniem pieniędzy. Syn pokazał mi Pana stronę i zacząłem się wgryzać w temat. Zadziwiło mnie na początku, bo od tego ruszyłem, że wielu stara się Pana zdyskredytować. Nawet zniszczyć. Dopiero po tygodniu czytania, a siedzę na przymusowej rencie, zorientowałem się o co w tym wszystkim chodzi, z czym Pan walczy i dlaczego. Ponieważ jestem szczególnie wyczulony na dobro rodziny, której w stanie choroby niewiele potrafiłem pomóc, szczególną uwagę w atakach na Pana zwróciłem na osoby pastwiące się nad rodziną, które swój gniew za odejście partnera wyładowywały publicznie na Panu. Nawet mi się żal Pana zrobiło, bo dla mnie to walka z wiatrakami. Gdy nabrałem w końcu przekonania, że to Panu zawdzięczam powrót psychicznej równowagi i jest Pan godzien szacunku, już sam skorzystałem z telefonicznej konsultacji. W czasie doładowania energią czułem wszystko, co Pan robił. Gdy odłożyłem słuchawkę byłem na takim rauszu, jakbym miał dwadzieścia lat i wygrał jakieś zawody sportowe. Kolejne doładowanie nie było już tak bardzo odczuwalne, ale i też zdrowie mi się znacznie poprawiło. Po czwartym ustąpiły ostatecznie choroby, znikły bóle i zaczęło się normalne życie. Dziś gdy znowu pracuję i wspieram swoją rodzinę, często dziękuję Panu w duchu za to, że mogę to robić, że znowu jestem im przydatny. I to chyba jest najcenniejsza rzecz, jaką mi Pan zwrócił. Pozdrawiam serdecznie, życząc Panu dużo zdrowia i wytrwałości. Oglądam też Pana videoblogi i polecam je ludziom, których jestem pewny, którzy mają świadomość systemowych gier w polskim narodzie?

Zezon ze Strzybnicy    , 2016-07-13

Gdyby nie Pan, to co Pan odczytał z diagramów a potem usunął ze mnie i z przestrzeni, to do dziś tkwiłabym w toksycznym związku, całkowicie podległa wariatowi, dla którego byłam nikim. Siedem lat degradacji, poniżania, separowania od rodziny uczyniło ze mnie wrak człowieka. Zaniedbałam się, zwątpiłam w sens życia, spasowałam na całej linii. Dobrze Pan powiedział, że mąż nawet po oczyszczeniu niewiele się zmieni. To martwy duchowo człowiek czy nieczłowiek, kto go tam wie. Ważne, że doszłam do siebie i wyprowadziłam z domu. Tak jak Pan przewidział, rodzice przyjęli mnie do siebie. Przeżyłam jeszcze potem piekło nadchodzeń, oszczerstw, nagonek, ale jakoś mi to było obojętne, bo zaczęłam żyć przyszłością.  Gdy czytałam tekst o sektach rodzinnych, to w pierwszej chwili pomyślałam nawet, by i mój przypadek tam Pan opisał, ale potem zrozumiałam, że nie o ilość tu chodzi, ale o sygnał kierowany do tych osób, które inni ludzie terroryzują we własnych domach, udając przed otoczeniem, że jest dokładnie odwrotnie. Pan opisał dwulicowość i podłość ludzkiej natury i nie ma co tego powielać w mnożących się przykładach. Dobrze, że robi Pan taką robotę, i to oficjalnie, bo inni w ogóle uciekają przed takim tematem. Sprawa rozwodowa w toku. I wiem, że przyjdzie dzień, w którym raz na zawsze zapomnę o Robercie, a ktoś kochany ujmie moją dłoń w swoją i dotrzyma wszystkich obietnic, które mi złoży. I wiem, że Pan pomoże mu w tych obietnicach wytrwać.

Krystyna, 2016-07-14

 Kilka miesięcy temu zaczęły doskwierać mi dziwne bóle w okolicy klatki piersiowej i głowy. Bóle nasilały się do tego stopnia, że musiałem z pracy pojechać do szpitala, gdzie wykonano mi szereg badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni później, podczas spaceru sytuacja powtórzyła się, z ledwością zamówiłem taksówkę i  skierowałem się do innego szpitala, jednak i tutaj po wykonaniu szeregu badań i testów nic nie  wykryto. Zalecono mi kilkudniowy odpoczynek w domu i w razie bólu zażywanie tabletek  przeciwbólowych.Następne kilka dni było piekłem! Ból miał charakter napadowy i był nie do zniesienia, był tak silny, że uniemożliwiał sen, a wykonanie najmniejszego ruchu graniczyło z cudem. Telefon do Pani Klaudii miałem już od kilku lat, jednak chyba sam do końca nie wierzyłem w tego typu metody leczenia. Pierwszy telefon był dla mnie prawdziwym szokiem! Po zaledwie chwilowej rozmowie zostałem  zbadany, a diagnoza brzmiała bóle, które mi doskwierają powodowane są przez ciężki uraz w tylnej części głowy, który spowodowany jest pobiciem ( w wieku 16 lat zostałem ciężko pobity), następnym czynnikiem jaki się na to nakłada jest moja wada serca-niedomykanie się lewej  zastawki, który to był następstwem częstych angin z okresu dzieciństwa, (sporą część mojego dzieciństwa spędziłem jeżdżąc po szpitalach, gdyż lekarze do końca nie mogli ustalić co mi jest- byłem schorowanym, apatycznym chłopcem z częstymi dusznościami i krwotokami z nosa).Omawiając mi te czynniki Pani Klaudia wręcz z zegarmistrzowską precyzją opisała mi historię moich chorób z dzieciństwa i przypadek pobicia. Poza tym wszystkim stwierdziła, że mam problem z nerkami, kręgosłupem, cierpię na nerwicę oraz mam uraz lewego kolana - wszystko to absolutnie się potwierdzało!Dziś po kilku miesiącach terapii moi bliscy mówią mi, że jestem inną osobą, sam zacząłem uprawiać jogę i poza niesamowitymi aspektami zdrowotnymi, jakie ze sobą niesie zauważam jak bardzo wyostrzyły się moje zmysły, intuicja - jest to niezwykle przydatne w naszym codziennym życiu. A ja znalazłem swoją pasję )  

anonimowy, 2016-07-15

Mój list powinnam zatytułować "Epopeja o sikaniu". Domyślam się, jak to słowo brzmi, obscenicznie, niepoważnie, tak dziwnie. Ale dla mnie to słowo jest synonimem radości i powrotu do życia. I choć brzmi to komicznie, wiele razy myślałam o Panu właśnie podczas wizyty w toalecie. Oj wiem, o czym niektórzy teraz pomyśleli, nic z tych rzeczy. Choć nie mam im tego za złe. Choć jestem grubo po pięćdziesiątce, uważam się za osobę nowoczesną i nie określającą charakteru seksualnych potrzeb. Czasem tak właśnie zaczynam rozmowy z nieznajomymi, gdy poruszają kwestie zdrowotne. Potem, gdy opowieść dobiega końca, już wszyscy się śmieją, nie widząc w tych słowach żadnej dewiacji ani nic obraźliwego. Chorowałam na nerki od dziecka, lewą miałam mniejszą, skarlałą, źle funkcjonującą. Nie przejmowałam się tym do czasu rozpoczęcia pracy jako nauczyciel. Stresy, konflikty w gronie pedagogicznym i nieporozumienia z mężem doprowadziły do tego, że w zdrowej nerce powstał stan zapalny, który w konsekwencji doprowadził po latach do jej wyłączenia. W wieku 47 lat przeszłam na dializy. Kto wie, o czym mówię, ten pojmie mój stan. Dość szybko pojawiły się depresje, z których to wychodziłam, to w nie wchodziłam. Przestałam się postrzegać jako kobieta, potem jako człowiek, na koniec chciałam tylko czuć coraz mniej bólu. Z nerek czasem cos kapało, ale ja i tak straciłam nadzieję na wyzdrowienie. Zaczęła się zakrzepica, pojawiły stany cukrzycowe, po prostu posypało się wszystko. Gdy córka zjawiła się u pana w mojej sprawie, to nie wierzyłam w uzdrowienie. Liczyłam na zmniejszenie opuchlizn i bólu. Pragnęłam mniej cierpieć. Po drugiej u Pana wizycie, dodam, że nie byłam osobiście, tylko działał Pan poprzez obraz mnie w głowie córki, poczułam się dużo lepiej fizycznie. Co prawda pierwsza wizyta podreperowała mój stan psychiczny, ale na zdrowiu fizycznym niewiele odczułam. Po czwartej dawce energii, otrzymanej już droga telefoniczną tempo naprawy ciała tak przybrało na sile, że sądziłam nawet, że zaczęłam rosnąć. Potem się okazało, że po latach cierpienia kręgosłup osłabł, przez co zaczęłam chodzić przygarbiona. Stąd wrażenia rośnięcia podczas zdrowienia. Ale najważniejsze stało się trzeciego dnia po ostatnim zabiegu, poczułam tak silne parcie na pęcherz, że udała się do toalety i tam nastąpiło to, co nazwałam najpiękniejszą czynnością w życiu. Początkowo skromnie to wyglądało, nie mówiąc już o braku kontroli nad procesem, tydzień później podjęłam ostateczną decyzję o zaprzestaniu dializ. Był jeszcze kryzys, gorączka, ale trwało to tylko dwa dni. Zaniepokojona córka wymusiła wtedy konsultację, ale tak jak Pan przewidział, szybko zniknęła gorączka i wszystko wróciło do normy. Dziś już nie pamiętam o tamtym bólu, ale na słowo dializa wciąż dostaję gęsiej skórki. Teraz już Pan wie, czym jest dla mnie słowo "sikanie". To najpiękniejsze słowo świata, porównywalne ze słowem "matka". Żartuję sobie, oczywiście z tego porównania, ale żartuję w pełni zdrowa. Dziękuję jeszcze raz za powrót do życia. I pewnie gdyby nie toaleta, to mogłabym już o Panu zapomnieć. Wierzę, że mas Pan poczucie humoru i moja opowieść go tylko ubawi. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. A na marginesie dodam tylko, by się Pan nie przejmował ludzkimi opiniami, bo do Pana trafiłam dzięki koleżance córki, której pomógł Pan uciec z toksycznego związku. I stało się tak, że poznała w końcu tego wybranego i z nim została. Podobno Pan to jej przepowiedział. Życzę Panu dalszej wytrwałości w takim diagnozowaniu jak i leczeniu. Wierzę, że jest Pan nie tylko lekarzem ciał, ale i dusz. Obejrzałam wiele Pana filmów i wiem, że wciąż podnosi Pan swoje umiejętności, więc życzę, by Bóg tak Pana natchnął, aby stało się to tak nagle, jak i u mnie. Dziękuję za wszystkich, którym Pan pomógł.

anonimowy, 2016-07-17

Dla mnie jest Pan cudotwórcą i napisałabym ten wyraz wielkimi literami na gmachu każdego wieżowca. Pan zwrócił mi cały utracony świat i wiarę w to, że Bóg istnieje. Jest Pan, jak czytam, a są to moje wnioski, chyba najbardziej wierzącym człowiekiem na ziemi. O kościele swoje wiem, choć chodzę, i to niekoniecznie z przyzwyczajenia, ale wiele rzeczy mi się tam nie podoba. Nieraz też prosiłam o modlitwy i wstawiennictwo, ale nigdy nic z tego nie wyszła. Zaczęłam już nawet wierzyć, że mój los jest karą za moja grzechy. Chłop pił i bił. Dziecko z drugim stopniem upośledzenie nie ułatwiało sprawy. Raz po raz traciłam pracę, rodzina się mnie wyrzekła, a mąż zaczął kraść, byśmy mieli na chleb. Pan cały ten życiowy pech odwrócił jednym działaniem. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że można to zrobić w pięć sekund. Gdy wychodziłam od Pana, nie czułam żadnych zmian, tylko gorycz, zawód. Podejrzewałam, że nic Pan nie zrobił, tylko wziął pieniądze. Z drugiej strony czytał Pan ze swoich wykresów tak, jakby wszystko było czytane w mojej głowie. Nawet daty się zgadzały. Wszystko mi się ułożyło w głowie, gdy na drugi dzień zeszła ze mnie jakaś płachta. Wyglądało to tak, jakby ktoś niewidzialną chustą przysłonił słońce. W tym zamroczeniu żyłam długie lata. Wszystko wydawało mi się koszmarne i nie do przezwyciężenia.Mąż przestał pić i stał się normalnym człowiekiem. Czasem, jak sobie o tym wszystkim rozmawiamy, to nie możemy się nadziwić, że jakiś tam nawiedzenie może tak łatwo zniszczyć człowieka i całe jego życie, a on nawet nie będzie wiedział dlaczego tak się dzieje.Już dwa lata upłynęły od czasu wizyty. Stan syna się nie poprawił. Wciąż jest z nim utrudniony kontakt, ale znikła większość jego jelitowych dolegliwości. Nawet lekarz się dziwił, widząc wyniki. Mam tylko nadzieję, że za jakiś czas będzie Pan mógł całkowicie naprawić Maćka, bo przecież nie jest on niczemu winien. Bóg nie mógł go tak doświadczyć. To na pewno był przypadek, a skoro tak, to ktoś może to zmieć. Liczę na Pana. Jak tylko się dowiem, że leczy już Pan takie przypadki, zaraz przyjadę.  

anonimowy, 2016-07-19

Witam serdecznie)  Pragnę  z całego serca podziękować za Książkę "Duchy. Kosmiczne niewolnictwo człowieka". Skończyłam właśnie słuchać ) Jest Pan Wspaniały, pełen dobroci i odważny. Życzę Panu Szczęścia i Miłości i Zdrowia)  Pozdrawiam

Iwonka        , 2016-07-19

Podziękowanie dla Pana Zbigniewa Jana Popko! Dziękuję Ci Zbyszku za wszystko, co zrobiłeś dla mnie i cały czas robisz dla świata i innych. Kiedy pomyślę o ostatnich latach mojego życia, to mam ochotę podskakiwać jak dzieciak, tyle jest we mnie energii i radości. Najpierw to cudowne odczucie, że ustąpiły bóle, że ciało jest coraz sprawniejsze, że chce się żyć, a potem, że chce się żyć inaczej. Mój najlepszy do tej pory wybór, to decyzja skorzystania z prowadzonych przez Ciebie warsztatów. Mogłabym napisać książkę o tym jak uczyłam się i uczę tego kim jestem, czego chcę i co mogę. Świadomego właściwego postrzegania świata i siebie. Tak naprawdę to dopiero teraz uczę się jak prosić, by otrzymać, jak być w marzeniu-zawierzeniu, pozwalając bez oczekiwań by zaistniało – spełniło się. W tej doczesności nigdy wcześniej nie doświadczyłam i nie odczułam tego co teraz. W codzienności szare stało się kolorowe, pełne światła i słońca. To odczucie jedności

anonimowy, 2016-07-21

Panie Zbyszku! Chciałabym bardzo podziękować Panu za pomoc w uzdrowieniu moich mięśniaków. Podczas badania USG ginekolog wykrył u mnie 2 mięśniaki. Nie były wielkim zagrożeniem, aczkolwiek z czasem zaczęły się rozrastać i powodowały krwotoki. Trafiłam w końcu do szpitala, gdzie wykonano mi serię badań. Lekarze nie mieli mi wiele do zaproponowania oprócz wycięcia macicy, czego chciałam uniknąć, bardzo bałam się tej operacji. Ktoś polecił mi Pana usługi i nie namyślając się wiele zadzwoniłam. Po zadziałaniu miałam się sprawdzić po około tygodniu na badaniu USG. Nie mogłam w to uwierzyć, gdy podczas badania okazało się, iż mięśniaki znacznie się zmniejszyły, na szpitalnym USG ten większy był wielkości 8x6cm, a teraz miał zaledwie ok. 2x1 cm! Drugi mniejszy w zasadzie zniknął! Lekarz stwierdził, że to prawdopodobnie błąd urządzenia i że takie pomyłki zdarzają się. Nic mu nie powiedziałam, bo i tak pewnie by nie uwierzył, a najważniejsze jest to, że czuję się już bardzo dobrze i że uniknęłam operacji! Jeszcze raz z całego serca dziękuję.

anonimowy, 2016-07-22

Bardzo gorąco pragnę podziękować Panu Zbigniewowi Popko za pomoc i uzdrowienie mojego dziecka. Mam piękną i uroczą córeczkę Madzię, która w tej chwili ma 17 m-cy. Przez pierwszy rok życia wszystko było cudownie. Dziecko było zdrowe, radosne i rosło jak na drożdżach, następne 4 miesiące były koszmarem. Mała nie chciała jeść, wymiotowała i zaczęła spadać na wadze. Odwiedziłam wszystkich możliwych specjalistów, zrobiłam wszystkie możliwe badania, wyniki wychodziły dobre, lekarze bezradnie rozkładali ręce i nie potrafili postawić diagnozy. Ciągły płacz mojego jedynego dziecka rozdzierał mi serce, a ja odchodziłam od zmysłów w poczuciu bezsilności. Całymi nocami szperałam w Internecie, usiłując znaleźć w różnych artykułach jakąś podpowiedź. Prze przypadek otworzyła się Pana strona. Odebrałam to jak znak od Boga. Zadzwoniłam. Po jednym działaniu prawie natychmiast zauważyłam różnicę. Po tygodniu wszystko wróciło do normy. W tej chwili po dolegliwościach nie ma śladu. Wszystko minęło jak zły sen. Moje ukochane maleństwo jest zdrowe i radosne, mnie kamień spadł z serca i jestem szczęśliwa. Dziękuję Bogu z wysłuchanie moich modlitw a Panu za pomoc.

anonimowy, 2016-07-23

Następna strona

Dodaj podziękowania

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez popko.pl
Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2021